piątek, 29 czerwca 2012

"Como, wróć!" Steven Winn

Como, wróć! to komiczna i chwytająca za serce opowieść o desperackich próbach pozyskania przez amerykańskiego dziennikarza zaufania trudnego psa po przejściach, w którym „zakochała się” córka autora. W książce roi się od humorystycznych scen pościgów za przygarniętym ze schroniska terierem, spiskowania przed każdym spacerem i prób przechytrzenia psiaka.       
Como, wróć! to po części zbeletryzowany poradnik, jak sobie poradzić z nieufnym psem, a po części doskonała, pełna humoru opowieść filozoficzna o zbawiennym wpływie posiadania czworonoga na życie nie tylko dzieci, ale i dorosłych. To historia trudnej znajomości, która poddana wielu niełatwym próbom, na koniec przeradza się w szczere, niekłamane uczucie.

Co czujesz, gdy widzisz jak pies, dopiero co przygarnięty ze schroniska oddala się od ciebie w zastraszającym tempie? Złość? Rozpacz? Bezsilność? Czy gniew na samego siebie, że nie dopilnowałeś drzwi, aby nie uciekł? Pewnie wszystko na raz. Cała gama emocji znane człowiekowi przechodzą przez twoje ciało niczym porażenie prądem. Mając na uwadze to, że na dwóch nogach nie masz szans dogonić zwinnego, małego kundelka - mieszańca teriera to i tak pędzisz za nim nie zważając na niebezpieczeństwa jakie stwarza ruch uliczny czy inne potencjalne zagrożenia. Widząc powoli oddalający się punkt, przyspieszasz swój bieg. Twoje zmysły zostały zagłuszone. Słyszysz tylko szybkie bicie swego serca oraz echo kroków odbijających się od asfaltu. Opuszczają cię wszelkie siły, ale z nieznanych powodów rezerwy siedzące gdzieś głęboko w tobie pozwalają na dalszy, spisany na straty pościg. Dobrze o tym wiesz, ale biegniesz dalej. Zmęczenie rozchodzi się po całym ciele, poczynając od nóg, które stają się ciężkie jak ołów. Z każdym oddechem zwalniasz, powoli ogarnia cię rozpacz. Teraz tylko pomoże ci jakiś cud, jeśli nic się nie wydarzy stracisz psa. Nie masz już siły, chcesz się poddać, lecz nagle zza zakrętu wyjeżdża furgonetka, która jest twoją ostatnią szansą na schwytanie uciekiniera.

To i wiele innych zabawnych oraz wzruszających przypadków możemy przeczytać w "poradniku" "Como, wróć!". Nieudolne próby zdobycia zaufania młodego psiaka ze schroniska spalają na panewce. Do tego dochodzi nieznana niechęć żywiona przez zwierzaka do mężczyzn, która tylko komplikuje oswojenie psa. Autor opisuje jak powoli i niezdarnie docierają się z Como, tytułowym bohaterem oraz jak do tego doszło, że właśnie on, a nie inny pies znalazł się w domu. Po kilkuletnich namowach córki na nowego domownika i eksperymentach z wszystkimi możliwymi zwierzętami domowymi, wprowadzają do domu niepozorną istotkę, która potrafi zmienić spokojny rodzinny świat  w istny cyrk.

Jako właścicielka podobnego "niepozornego" mieszańca terriera zdrowo się uśmiałam przy tej lekturze. Czytając kolejne linijki pogoni autora widziałam samą siebie jak nie raz goniłam za moją małą szelmą w piżamie i kapciach po lesie. Dla posiadaczy takich właśnie "spokojnych" psów jest to lektura obowiązkowa. Każdy dogomaniak znajdzie cząstkę siebie w tej przyjemnej pozycji.

Cheers!!!

Wydawnictwo:  Galaktyka
Tytuł oryginału:  COME BACK, COMO
Tłumacz:           Beata Otocka
Liczba stron:     272
Ocena:             10/10

wtorek, 12 czerwca 2012

Powrót do łask

Uf, ile czasu minęło odkąd ostatni raz tu zawitałam? Już nawet nie chce mi się sprawdzać. Natłok pracy zrobił swoje, ale na szczęście miałam kilka chwil na czytanie i pielenie w ukochanym ogrodzie, który dzielnie znosi raz susze, a raz ulewy. Od początku maja codziennie zjadam po główce sałaty i końca nie widać, tak w tym roku się rozrosła. Czuję w sobie spokój, gdy patrze na otaczającą naturę. Ogarnia mnie dreszczyk emocji, jak tak czekam na pierwsze zbiory groszka cukrowego oraz bobu, a na koniec lata dorodnych dyni. Gdy stoję pochylona nad grządką pomidorów słyszę w oddali klangor żurawi, a jak spojrzę w niebo to również te wspaniałe ptaki. Przesłałabym Wam kilka zdjęć z mojego małego świata lecz aparat mi wyzionął ducha i nie mam czym to zrobić, a w najbliższym czasie nie planuję zakupu nowego, ponieważ ciężko zapracowane pieniążki idą na inny cel. Dowiecie się tego później, gdyż jest to jeszcze w fazie planowania. Mam nadzieję, że   będziecie chcieli czytać moje wypociny, na które mam teraz trochę czasu. 

Cheers!!!