sobota, 27 sierpnia 2011

"Karaluchy" Jo Nesbø

W domu publicznym w stolicy Tajlandii znaleziono ciało zamordowanego norweskiego ambasadora. W Oslo pospiesznie tworzony jest plan uniknięcia skandalu. Policjant Harry Hole wsiada do samolotu skacowany, z zastrzykami witaminy B12 w walizce i wkrótce zaczyna krążyć po zaułkach Bangkoku – wśród świątyń, palarni opium, dziecięcych prostytutek i barów go-go. Odkrywa, że w tej sprawie chodzi o coś więcej niż o morderstwo: za ścianami pełza coś, co nie znosi światła dziennego...

"Karaluchy" to druga część serii o norweskim detektywie Harrym Hole. Tak samo jak w pierwszej książce "Człowiek - Nietoperz", akcja powieści rozgrywa się z dala od domu głównego bohatera. Warunki  panujące w Tajlandii autor opisuje bardzo autentycznie, co sprawia, że czytelnik potrafi odczuć duszący upał i przenosi się na zatłoczone ulice azjatyckiego kraju. Akcja sama w sobie bardzo wolno się rozwija. Po zebraniu pierwszych informacji i nawiązaniu pewnych kontaktów, Harry odsuwa dochodzenie w cień, w związku z tym czytelnik nie zbliża się  rozwiązaniu zagadki. W tym fragmencie Nesbø ukazuje nam wewnętrzne konflikty norweskiego policjanta, którego nękają ciągłe wspomnienia zamordowanej dziewczyny, aby sobie z tym poradzić często zagląda do kieliszka. Pod koniec powieści, akcja wyraźnie nabiera rozpędu i głęboko wnika w polityczną grę o pozycję oraz okrutne praktyki biznesowe w tajskiej gospodarce. Nesbø udaje się te relacje przekazać w sposób wiarygodny i ekscytujący, również delikatny temat dziecięcej prostytucji oraz wykorzystania jest umiejętnie i bezlitośnie obnażony. Rozwiązanie sprawy jest zaskakujące i trafny, niestety zdarza się to nagle i wszystkie wyjaśnienia są podsunięte czytelnikowi pod nos za jednym zamachem. Co więcej jest to tak przedstawione  iż wydaje się jakby Harry cały czas miał podejrzanego  na swej liście.

"Karaluchy" tak jak poprzedni tytuł jest ciekawym i inteligentnym kryminałem, który zachwycił mnie na wiele sposobów. Niestety fabuła w połowie zaczyna się dłużyć, a akcja zatrzymuje się w miejscu i nie wnosi do sprawy nic nowego. Ponadto przeszkadzało mi nagłe zakończenie, które jest przekonujące, ale w mojej opinii nie było bardzo pomocne, ponieważ czytelnik dowiaduje się wielu ciekawych rzeczy dopiero na końcu. Po "Człowieku - nietoperzu", "Karaluchy" były moją drugą książką Jo Nesbø, którą przeczytałam. Dla mnie osobiście była to słabsza część od poprzedniej książki, niemniej jednak bez wahania polecam tę pozycję kryminalnym maniakom.

Cheers!!!

Wydawnictwo: Wydawnictwo Dolnośląskie
Tytuł oryginału: KAKERLAKKENE
Tłumacz:           Iwona Zimnicka
Liczba stron:     320
Ocena:             8/10

środa, 24 sierpnia 2011

"Człowiek - Nietoperz" Jo Nesbo

Sydney - najstarsze miasto Australii, u swych początków - pierwsza angielska kolonia karna. Miasto o wielu twarzach. To właśnie tu przybywa norweski policjant Harry Hole, by wyjaśnić sprawę zabójstwa swej rodaczki, Inger Holter, która być może stała się ofiarą seryjnego mordercy. Z miejscowym policjantem, Aborygenem Andrew Kensingtonem, Harry poznaje dzielnicę domów publicznych, podejrzanych lokalików, w których handluje się narkotykami, ulice, po których snują się dewianci seksualni. Przytłoczony mnóstwem obrazów i informacji Norweg początkowo nie łączy ich w logiczną całość. Zrozumienie przychodzi zbyt późno i Harry za wyeliminowanie psychopatycznego zabójcy musi zapłacić wysoką cenę.

Norweska aktorka Inger Holder zostaje zgwałcona i uduszona. Policjant z Oslo Harry Hole pojawia się w Australii, by pomóc w wyjaśnieniu sprawy. Szef policji z południowego okręgu Sydney natychmiast wyjaśnia mu, iż nie powinien maczać palców w sprawie, którą prowadzi. Zamiast tego proponuje Harry'emu spędzenie kilku dni w mieście. Aby zachować pozory wysyła mu do pomocy aborygena Andrew Kensingtona. Ten pokazuje Norwegowi miejsce zbrodni oraz świadków. Rozwija się między nimi  coś w rodzaju przyjaźń. Harry wraz z rozwojem akcji zakochuje się w barmance, poznaje wielu dziwnych ludzi i dowiaduje się kilku ciekawych rzeczy o Australii oraz jej mieszkańcach. Prowadząc śledztwo na własną rękę Harry  poszerza swoje teorie dotyczące morderstwa aktorki. Diler narkotykowy, znający Inger zostaje głównym podejrzanym w dochodzeniu, niestety  policji brakuje dowodów świadczących o jego winie. Poprzez ingerencję Harry'ego, stwierdza się, iż istnieje podobieństwo między przypadkami zgwałconych i uduszonych kobiet,  a  sprawą morderstwa Inger. Niestety wciąż brakuje jakiegokolwiek sprawcy. Nieoczekiwanie na scenie pojawia się nowy podejrzany, ale zanim  policja jest w stanie go aresztować, odnajdują dwa nowe morderstwa, które odrzucają dotychczasowe domysły. Harry zamieszany w tę sprawę rozwiązuję zagadkę, płacąc za to ogromną cenę.

"Człowiek-nietoperz" to pierwsza książka wprowadzająca na scenę kryminalną detektywa Harry'ego Hole.  Pozycja ta posiada mało akcji, lecz nie trzeba się tym zrażać, ponieważ nadrabia to dobrze wykreowanymi bohaterami oraz fabule, która zmienna jest jak strumień, co niespodziewanie zawraca nadając nowy kierunek śledztwu. Harry Hole nie jest postacią w żadnym stopniu podobną do  Jamesa Bonda czy Sherlocka Holmesa, musi sam przeprowadzać dochodzenie narażając przy tym swoje życie. Mając jedynie minimalne wskazówki dotyczące zagadki, używa swojego doświadczenia oraz wyobraźni aby odnaleźć sprawcę. Niekiedy  nie widząc wyjścia  musi zaczynać wszystko od nowa., dochodząc do wyjaśnienia krok po kroku. Jako bohater skandynawskich kryminałów  ma wiele problemów, z którymi musi się borykać podczas śledztwa. Ta książka to istny skarbiec wiedzy o Australii i Aborygenach. Sceny przemocy ograniczone są do niezbędnego minimum, wiec czytelnik nie spotka się ze scenami skręcającymi żołądek. Miałam szczęście, iż moja mama zakupiła tę książkę kilka lat temu, gdy można ją było znaleźć w księgarniach. Przeglądając domową bibliotekę znalazłam  pierwszy kryminał autorstwa Jo Nesbo i od niechcenia rozpoczęłam lekturę. Wciągnęła mnie tak, iż nie mogłam oderwać wzroku od stronic książki. Tym oto sposobem norweski detektyw podbił moje serce i co roku z niecierpliwością czekam na każdą jego powieść. Duże POLECAM.

Cheers!!!

Wydawnictwo: POL-NORDICA Publishing
Tytuł oryginału: FLAGGERMAUSMANNEN
Tłumacz:           Iwona Zimnicka
Liczba stron:     368
Ocena:             9/10

poniedziałek, 22 sierpnia 2011

Książkowe pogaduchy #1

"Dlaczego właściwie czytasz?" Czy ktoś zadał Wam już takie pytanie? Bo mnie tak. I to wczoraj. Siedziałam na przystanku, w oczekiwaniu na autobus, więc dla zbicia czasu zaczęłam czytać. Kwitłam na ławce, gdy przez dobrą godzinę nie nadjeżdżał mój transport, kątem oka zauważyłam, że patrzy się na mnie starszy Pan jakbym przybyła z innej planety. Po chwili zapytał się dlaczego czytam. Na początku myślałam, że chodzi mu o to co robię w tym momencie. Odpowiedziałam mu, że czytam bo inaczej bym się nudziła, a perspektywa oglądania  przejeżdżających samochodów jakoś mnie nie pociągła. Sądziłam, iż odpowiedziałam na jego pytanie, ale się myliłam. Mężczyzna chciał wiedzieć, dlaczego w ogóle czytam. Jaki jest sens wciskania swojego nosa w nudną książkę. Tak właśnie, powiedział nudną, co mnie - szczerze mówiąc - zdenerwowało. Zanim mogłam mu odpowiedzieć wsiadł do swojego autobusu, a ja ponownie zatopiłam się w książkę.

Wieczorem, gdy dotarłam do domu głębiej zastanowiłam.się nad tym pytaniem  Dlaczego właściwie ludzie czytają? Ostatnimi czasy  słyszałam, iż książki to wielka strata czasu. Wciągają nas w świat, który nie istnieje. Poświęca się wiele godzin na to, aby zapomnieć o prawdziwym życiu, które nas omija na zewnątrz. Co za bzdura!!!

Według mnie książki mają duże znaczenie. Czytam nie ze względu - jak to przeważnie robią inni - aby przeczytać książkę, mówiąc później "Ta, też przeczytałam tę książkę." Czytam bo sprawia mi to przyjemność. Czytam bo dobrze się czuję. Nie uważam, iż jest to strata czasu.

Czy sens czytania nie tkwi właśnie w zanurzeniu się w innym świecie? Świecie lepszym, ciekawszym i piękniejszym niż w tym, w którym żyjemy? Świat oferujący rzeczy, których nie daje nam prawdziwy?  Świat z ludźmi wzbudzającymi zaufanie.  Ludzie i  istoty, które sprawiają, że jesteśmy szczęśliwi, razem z nimi się śmiejemy i płaczemy, bądź wywołują w nas złość. Czy czytanie nie jest rodzajem wakacji? Człowiek ucieka od rzeczywistości, zatapia się w nieswoim życiu i tęskni i marzy aby ten świat był prawdziwy? Zatracamy się w obcych kulturach, krajach. Uczymy się  rzeczy, których w prawdziwym życiu byśmy nie zrobili. Mamy możliwość podróżowania w przyszłość lub przeszłość. Wiemy jak to jest, gdy dosięga nas zagłada, albo przemierzamy całą galaktykę w statku kosmicznym. Czytanie to dla mnie coś więcej, niż strata czasu, moim zdaniem jest to obraza dla tych co wielbią się w książkach. Oczywiście istnieją ludzie, którzy nie wiedzą co począć z książką trzymaną w dłoniach. Mnie na przykład nie interesuje podnoszenie ciężarów, nie oznacza to jednak, iż powinnam krytykować tych ludzi oraz ich zamiłowania.
Czytanie to dobry sposób na odprężenie i siedząc z nosem w książce jest tysiąc razy lepsze od siedzenia przed telewizorem lub komputerem. Czytanie nie tylko sprawia przyjemność, ale i dokształca. Co myślicie o tym?

Cheers!!!

The Twishit saga "New moan" Stephfordy Mayo

Przez przypadek trafiłam na parodię "Księżyca w nowiu" Stephenie Meyer. Z nudów przeszukiwałam internet i znalazłam tę oto pozycję. Zauważyłam, że od pojawienia się pierwszej części w kinie powstało wiele parodii dotyczącej tej serii. Widocznie można na tym dużo zarobić pieniędzy, więc  może każdy powinien napisać jakąś parodię.;) W każdym razie wydaje mi się, iż będzie to bardzo zabawna książka. Tutaj urywek znaleziony w internecie:

'I want to bite you, Heffa. I want to bite you very hard. I'll be gentle, I promise. If you really loved me, you'd let me'. Heffa Lump is just a typical, pale and interesting seventeen-year-old, who doubts that anyone will ever see her true beauty. But then she moves to Spatula and meets Teddy Kelledy, an impossibly gorgeous boy who eats rare meat, and is super-strong and never goes out in sunlight. Could he just may be a vampire? (Hint: totally) A tale of first love, painful longing and even more painful pointy teeth, "New Moan" is a hilarious parody of the phenomenon that is Stephenie Meyer's Twilight saga.


Cheers!!!

piątek, 19 sierpnia 2011

"Inkowie: Cień Pumy" Tom 1 Antoine B. Daniel

Dziewczynka przeznaczona na ofiarę dla bogów Inków zostaje powiernicą największych tajemnic królestwa. Z czasem zdobywa bardzo silną pozycje. Wtedy w życie jej i państwa wkracza armia Pizarra. Służy w niej młody szlachcic uciekający przed Inkwizycją. Co wyniknie ze spotkania dwojga młodych? 

"Cień Pumy" to wciągająca opowieść o upadku kultury Inków oraz poruszającej miłości dwóch różnych światów. W Sewilli konkwistador Francisco Pizarro przygotowuje się do swojej drugiej podróży do Peru, krainy złota, którą odkrył na pierwszej wyprawie. Tym razem ma zamiar zejść na ląd jako zdobywca. W skład jego załogi wchodzą odważni Desperados oraz młody, rządny przygód Gabriel Montelucar y Flores. W międzyczasie po drugiej stronie Pacyfiku, na ziemiach Ameryki Południowej rozpoczyna się inna historia. Pod pieczą całego plemienia dorasta Anamaya, indiańskie dziecko bez ojca o niezwykłym wyglądzie: skórę miała jasną jak słońce, a oczy niebieskie niczym woda. Antoine B. Daniel opowiada dramatyczną historię o jej porwaniu na dwór króla Inków Huayana Capac oraz wspaniały rozwój z więźnia do najważniejszej kobiety w królestwie Inków. Zostaje  najmłodszą Księżniczką Słońca i najbliższą powiernicą ostatniego księcia Andów, Atahuallpy. Po jego stronie ostatecznie staje przed konkwistadorem Pizarro i  jego młodym sprzymierzeńcem, w którego oczach dostrzega swoją przyszłość oraz nową erę.

Pierwsza część trylogii o Inkach zabiera czytelnika w egzotyczny świat, wzniosłe krajobrazy Peru oraz legendarne miejsce zaginionej cywilizacji kultury. W elegancki sposób zostają połączone małe i duże historię, magia, rzeczywistość, prawda i fikcja oraz wspaniała opowieść o miłości. W Polsce ta książka przeszła bez echa, a szkoda. Myślę, że każdy kto sięgnie po tę pozycję znajdzie w niej coś dla siebie.

Cheers!!!


Wydawnictwo: Albatros
Tytuł oryginału: INCA. PRINCESSE DU SOLEIL
Tłumacz:           Wacław Dunin
Liczba stron:     431
Ocena:             8/10

czwartek, 18 sierpnia 2011

"Greywalker" Kat Richardson

Porywający mix thrillera i powieści detektywistycznej. Ze świetnie skrojoną bohaterką, uderzeniową dawką grozy i humoru. Łykasz jednym haustem! Brutalnie napadnięta detektyw Harper Bleine odchodzi w stronę światła. Czyli umiera, ale... nie na zawsze. Dwuminutowy stan śmierci klinicznej znacząco ożywia jej zmysły. Oprócz tego co zwykle, widzi Szarą Mgłę, szarzejącą między światem żywych i duchów. I nie myśl, że zwariowała. "Szara strefa" staje się dla Harper przekleństwem. Inaczej dla jej nowych klientów: matki poszukującej coraz bardziej blednącego syna czy Siergiejewa, który łączy się z panią detektyw nawet przy wyłączonym telefonie, nakłaniając ją do odnalezienia artefaktu nekromanckiej mocy. Życie Harper wywraca się do góry nogami. I nie może być inaczej. Jako Chodząca w Szarości jest - co prawda - człowiekiem, ale nie do końca.

Harper Blaine zdaje sobie sprawę z niebezpieczeństwa towarzyszącemu  jej pracy, lecz nie podejrzewała, iż wściekły klient niespodziewanie napadnie na nią pod jej własnym mieszkaniem. Zostaję dotkliwie pobita i traci przytomność. Kiedy budzi się z omdlenia zauważa, że zmysły zaczynają szwankować. Z dnia na dzień dostrzega kształty niewidoczne dla innych ludzi. Wmawia sobie, iż dręczą ją halucynacje. Od czasu pobicia często miewała zawroty głowy. Dopiero po nieustannych pytaniach dowiaduje się o swojej dwuminutowej śmierci. Lekarz radzi kobiecie aby skonsultowała się z małżeństwem Maarą i Benem Danziger w sprawie tego nadzwyczajnego zjawiska, którego medycyna nie jest w stanie wyjaśnić. Podchodząc do tego sceptycznie, odnajduje parę i poznaje prawdę o swojej przypadłości, jest "Chodzącą w szarości". Potrafi poruszać się między królestwem żywych i umarłych. W ciągu dnia zaciera się granica między tymi światami, doznaje wówczas nieprzyjemnych rzeczy. Harper nie chcąc w to wszystko uwierzyć, odpycha od siebie Szarość i stara się egzystować normalnie. Ucieka myślami do swojej pracy. Aktualnie zajmuje się sprawą zaginięcia syna zamożnej kobiety oraz tajemniczym meblem rosyjskiego klienta. Zanim rozpoczęła poszukiwania poprosiła sympatycznego Quintona o zainstalowanie alarmu w biurze na wypadek kolejnego niezadowolonego zleceniodawcy.  Zabezpieczyła się przed ludźmi, lecz na  napierającą Szarość nie znała sposobu. Raz po raz wpadała w szpony krainy cieni, która nie dawała jej chwili spokoju. Harper nie pozostaje nic innego jak konfrontacja z niechcianym "darem". Razem z Maarą i Benem próbuję rozwinąć swoje nowe umiejętności oraz odszukać więcej informacji na temat Szarości

Harper jest zwykłą, wykształconą osobą mającą swoje wady, które nie przeszkadzają podczas czytania. Zaskoczyło mnie to, że w przeciwieństwie do innych bohaterów tego typu książek, Harper nie jest zadowolona ze swoich zdolności i nie przyjmuje tej nowości z otwartymi ramionami. O nie, ze wszystkich sił stara się negować wszystkie niezwykłe wydarzenia, których jest świadkiem. Na początku gwałtownie sprzeciwiała się możliwości zaakceptowania tego przekleństwa, gdy w końcu pogodziła się z nową sytuacją, nie jest osobą, która kieruję zachodzącymi zmianami w jej otoczeniu. Zamiast tego staje się pionkiem rywalizujących między sobą istot. Jej złość i cierpliwość jest naciągnięta do granic możliwości. Wszystko pogarsza panujące w mieście niebezpieczeństwo i aby ratować ludzi, prosi o pomoc typów spod ciemnej gwiazdy. Muszę przyznać, iż ten kryminał jest czymś zupełnie innym od znanych mi do tej pory książek. Kat Richardson stworzyła ekscytujący kryminał z nutką nadprzyrodzonych sił, mieszając fantastykę z detektywistycznymi zagadkami, wprowadza podmuch świeżości w świat morderstw i oszustw. Jest to lekka, rozrywkowa lektura w sam raz by odpocząć na tarasie przy gorącym kubku herbaty.

Cheers!!!

Wydawnictwo: Fabryka Słów
Tytuł oryginału: GREYWALKER
Tłumacz:           Dominika Repeczko
Liczba stron:     520
Ocena:             7/10

wtorek, 16 sierpnia 2011

"Anubis" Wolfgang Hohlbein

Mogens VanAndt nie spełnia się jako profesor w trzeciorzędnym college'u w małej miejscowości w stanie Massachusetts. Pewnego dnia odwiedza go dawny kolega ze studiów, z którym wiąże go mroczna tajemnica. To właśnie on, ten demon przeszłości, zniszczył jego karierę naukową. Właściwie Mogens nie chce mieć już nic wspólnego z przyjacielem sprzed lat, ten jednak składa mu propozycję, której trudno się oprzeć. Chodzić miało o naprawdę wielkie odkrycie, może nawet najważniejsze w nowożytnej archeologii - podziemną świątynię w Kalifornii. Świątynię, która właściwie nie ma prawa tam istnieć.

Mogens VanAndt jet profesorem archeologii na małym uniwersytecie, znajdującym się na wschodnim wybrzeżu Stanów Zjednoczonych. Przed laty ścieliła się przed nim świetlana przyszłość, ale ciemna plama z przeszłości pokrzyżowała jego plany. Pewnego dnia dostaje nową szansę od człowieka, który jest odpowiedzialny za jego klęskę. Chodzi o największe odkrycie archeologiczne, znajdujące się w podziemnej świątyni w Kalifornii na terytorium Stanów Zjednoczonych. Świątyna, która nie powinna tam być, zawiera bramę prowadzącą do królestwa umarłych, którą chronioną milczących strażnicy. Hohlbein po raz kolejny próbuje ukazać nam ciemne zakamarki naszego świata. Miesza fakty z fikcją w sposób nadzwyczaj dziwny, dając czytelnikowi inne spojrzenie na rzeczywistość. Niestety pozostaje to tylko próbą, ponieważ to co dostarcza nam później, bardziej przypomina horror, wypełniony potworami, w którym napięcie pozostawia wiele do życzenia. A szkoda, ponieważ podwaliny opowieści zapowiadały się obiecująco, mam na myśli unikatowy pomysł o egipskiej świątyni w USA, to jest coś naprawdę wyjątkowego. Lecz po 200 stronach pojawiają się potwory podobne do szakali oraz pierwsze zwłoki. Następnie powieść pogrąża się w dzikie zamieszanie, ekstremalnych odkryć i dziwacznych stworów, które śledzę z trudem. Widocznie autor czuł się tak samo, gdyż nie wyjaśnia czym dokładnie jest to znalezisko. Zdarza się, że są robione delikatne sugestie dotyczące zjawiska, lecz bohaterowie nawet nie próbują zbytnio rozwiązać tej tajemnicy. Aż do końca zatajona jest prawda, tak aby czytelnik sam domyślił się niektórych wydarzeń.

Byłaby to  bardzo ciekawa i tajemnicza książka, gdyby nie te zbyt dokładne, nużące opisy niepotrzebnie przedłużające czas czytania. Kilka razy odkładałam książkę i do niej wracałam, aż w końcu  po lekkich trudach udało mi się ją ukończyć. "Anubis" może się spodobać czytelnikowi, który lubi śledzić bardzo wolne rozwijanie fabuły w powieściach. Trochę się zawiodłam na tej pozycji, ponieważ oczekiwałam po tym tytule bardziej zamaszystej akcji.

Cheers!!!

Wydawnictwo: Red Horse
Tytuł oryginału: ANUBIS
Tłumacz:           Marta Książkiewicz
Liczba stron:     648
Ocena:             6/10

poniedziałek, 15 sierpnia 2011

"Ostateczne wyjście" Natsuo Kirino

Co stanie się, gdy przekroczysz granicę...? ...gdy odkryjesz smak tego, co nigdy wcześniej nie pojawiło się w twych myślach... Czy pozwoliłbyś wplątać się w morderstwo? W imię przyjaźni? By uciec od swej ponurej egzystencji? Na przedmieściach Tokio w fabryce produkującej zestawy obiadowe cztery kobiety pracują na granicy wycieńczenia. Obciążone mnóstwem obowiązków, odizolowane od mężów i dzieci, marzą w ukryciu o tym, jak uciec od zmierzającego ku niechybnemu końcowi życia. Młoda matka wreszcie załamuje się i morduje swego męża, łajdaka i hazardzistę, opowiadając o swoim czynie najbliższej przyjaciółce, Masako. Nie wiedzieć czemu, ta decyduje się pomóc koleżance i wraz z nią oraz kilkoma współpracowniczkami pozbywają się ciała. W niedługim czasie policja odnajduje jednak poćwiartowane zwłoki, rozpoczynając śledztwo w tej sprawie. Jednak nie to spędza kobietom sen z powiek. Ich koszmarem jest wróg groźniejszy niż policja, członek yakuza, rekin finansjery, który odkrywa ich sekret. Równie niebezpieczny jest właściciel klubu nocnego, który straciwszy wszystko w efekcie popełnionej przez nie zbrodni postanowił zemścić się, mimo że jest głównym podejrzanym w sprawie. Książka to psychologicznie napięta i bezlitosna podróż do najciemniejszych zakątków ludzkiej duszy. To również niepokojące ostrzeżenie, że desperackie pragnienie wolności może zmusić zwykłego człowieka do dokonania rzeczy niewyobrażalnych.

Wszystkie cztery bohaterki, pracujące w firmie produkującej zestawy obiadowe są zmęczone życiem. Masako jest rozczarowana japońskim systemem pracy, w którym jako kobieta nie ma możliwości rozwoju, a jakiekolwiek ambicje zostają ukarane. Jej mąż dawno odszedł od rodziny, syn przestał się do niej odzywać. Kuniko popadła w wysokie zadłużenie, ponieważ myślała, że rzeczy materialne zapewnią jej szczęście. Ciągle jest niezadowolona ze swojego ciała i wyglądu. Na wdowę Yoshie spadł ciężar opieki nad chorą teściową. Pracując na nocnej zmianie w fabryce dorabia do otrzymywanego zasiłku społecznego, mimo dochodów, żyje na granicy ubóstwa. Mąż Yayoi, Kenji uzależnił się od hazardu i atrakcyjnej hostessy. Przepuszczał w grach nie tylko całe swoje zarobki, ale też oszczędności. Wypłata Yayoi musi wystarczyć aby utrzymać rodzinę na powierzchni. Podczas nocnej kłótni Yayoi nie wytrzymuje i dusi swojego męża, prosi koleżankę Masako o pomoc. Razem z pozostałymi kobietami, usuwa zwłoki Kenji'ego, podczas gdy Yayoi udaje przed policją załamaną żonę. Z czasem cała czwórka dowiaduje się, że Kenji w dniu swojej śmierci wdał się w kłótnię z członkiem Yakuzy Satake, który jest głównym podejrzanym w sprawie zabójstwa. Wszystko mogłoby ulec zapomnieniu, gdyby nie chciwość Kuniko oraz chęć zemsty Satake.

Jest to jeden z bardziej interesujących kryminałów psychologicznych jaki czytałam. Wstrząsa swoim realizmem oraz obojętnym podejściem bohaterek do sytuacji, w której nie jedna osoba postradałaby zmysły. Kirino opisuję trzeźwo i szczegółowo psychikę postaci w danym momencie. Potrafi, aż do końca książki zaskoczyć czytelnika. Japonia jaką nam pokazuje, niema nic wspólnego z pięknymi kwiatami kwitnącej wiśni, czy honorowymi czasami samurajów, nie. Ukazuje nam realia jakie panują w dzisiejszych czasach kraju wschodzącego słońca.  Jest to pozycja obowiązkowa dla wszystkich miłośników kryminałów i pomimo swojej objętości, trzyma czytelnika w napięciu do ostatniej strony.

Cheers!!!

Wydawnictwo: Sonia Draga
Tytuł oryginału: OUT
Tłumacz:           Marek Fedyszak
Liczba stron:     584
Ocena:             10/10

piątek, 12 sierpnia 2011

"Po słowiczej podłodze" Lian Hearn

Trwa wojna szogunatów. Z masakry w górskiej wiosce uchodzi z życiem tylko szesnastoletni Takeo. Jego wybawcą okazuje się jeden z szogunów - możny Pan Otori, który uznaje go za członka swego rodu. Koniec dotychczasowego życia staje się dla Takeo początkiem wielkiej podróży, podczas której nauczy się walczyć i kochać, pozna odwagę, poświęcenie i honor, ale też podłość i okrucieństwo, a przede wszystkim odkryje coś, czego się nawet nie domyśla - swoje bardzo niezwykłe przeznaczenie...
Po słowiczej podłodze to pierwsza część pięciotomowego cyklu Lian Hearn, rozgrywającego się w na w pół fantastycznej średniowiecznej Japonii. Tradycyjne japońskie motywy składają się tu na opowieść oryginalną i fascynującą, okrutną i piękną, w której zawiłości politycznych intryg i efektowne opisy walk łączą się z wyrafinowaną prostotą stylu, niespiesznym tempem narracji i niezwykłą atmosferą. Lian Hearn udało się przekroczyć granice między gatunkami literackimi, między tradycją a współczesnością, a także między pokoleniami. 
 
Kiedy wojska Iidy Sadamu z klanu Tohan zdewastowały wioskę Mino i zabiły wszystkich mieszkańców, młody Tomasu zostaje uratowany przez pana rodu Otori - Shigeru. Gdy Shigeru dostrzega podobieństwo między chłopcem, a zmarłym bratem przygarnia go do siebie i nadaje imię Takeo. Kształci go, następnie adoptuje. W tym samym czasie młoda dziewczyna imieniem Kaede, przebywa od ośmiu lat na zamku Noguchi, sojusznika Iidy Sadamu. Z powodu politycznych intryg, przeznaczeniem Kaede jest poślubienie pana Shigeru, lecz on od wielu lat kocha panią Maruyamę. Gdy nastaje czas spotykania wszystkich bohaterów w stolicy imperium Tohan, Inuyamie, losy ich drastycznie się zmieniają.

Każdy kto lubi powieści miłosne, umiejscowione w egzotycznym miejscu, wzbogacone o intrygi polityczne, to właśnie "Po słowiczej podłodze" jest książką dla niego. Lian Hearn potrafi bardzo dobrze opowiadać, wie jak rozwinąć akcję i posiada wystarczającą wiedzę na temat kultury Japonii, aby stworzyć feudalny świat łudząco podobny do kraju Kwitnącej Wiśni, który jest zdominowany przez walczące między sobą klany. Ta książka w pierwszej linii jest pseudo-historyczną opowieścią, w której magia odgrywa drugorzędną rolę, dlatego fani fantastyki mogą się trochę zawieść. Takeo jest członkiem plemienia "Ukrytych," więc posiada zdolności nadprzyrodzone. Może stać się niewidzialnym lub być w dwóch miejscach na raz, na dodatek dochodzi bardzo wyostrzony słuch, który nie raz mu pomoże. 
 
Polecam bardzo tę książkę, ponieważ jest naprawdę ciekawie napisania i wciąga czytelnika bez pamięci. Ja sama po zakupie przeczytałam ją do pierwszej w nocy, czując po lekturze wielki niedosyt. Więc następnego dnia zakupiłam kolejną część Opowieści Rodu Otori i całkowicie oddałam się feudalnej powieści o wojnie miłości, zdradzie i wielu innych rzeczach.

Cheers!!!

Wydawnictwo: W.A.B.
Tytuł oryginału: ACROSS THE NIGHTINGALE FLOOR
Tłumacz:           Barbara Kopeć-Umiastowska
Liczba stron:     366
Ocena:             9/10

czwartek, 11 sierpnia 2011

"Ofiara w środku zimy" Mons Kallentoft

Jest luty. Najzimniejszy do lat. Pewnej szczególnie mroźnej nocy wśród jałowych, chłostanych wiatrem równin Östergötland zostaje znalezione potwornie okaleczone ciało mężczyzny. Śledztwo prowadzi komisarz Malin Fors z policji w Linköping, samotna matka po przejściach, która pije za dużo tequili i uprawia za dużo ostrego seksu ze swoim kochankiem, dziennikarzem z miejscowej gazety. Śledztwo ma dać odpowiedź na pytanie, kto zabił i dlaczego zrobił to w tak okrutny sposób. Malin rusza tropem mordercy, a polowanie to prowadzi ją do najmroczniejszych zakątków ludzkiego serca…

Nie, nie, nie, w skandynawskich kryminałach światło słoneczne jest ściśle zabronione. Fabuła tych książek przeważnie dotyczy bestialskich morderstw, nędzy społecznej, psychicznego załamania i prawie wszystkiego co powoduje, że życie staje się nie do zniesienia. Innymi słowy w Skandynawii musi być zimno.

Południowe miasto w Szwecji Linköping, w powieści Monsa Kallentofta, od początku jest mroźne. Niemniej jednak, komisarz Malin Fors i jej kolega Zeke muszą dość często wychodzić na to zbyt świeże powietrze, ponieważ znaleziono na drzewie powieszonego i brutalnie pobitego Bengta Andersson. "Bengan Piłka" był niezwykłym przypadkiem społecznym, raczej niegroźnym, dlatego śledczy zastanawiali się, kto mógł mu życzyć śmierci. Wśród policji panuje bezradność. Więc zamiast zastanawiać się nad swoim zrujnowanym życiem Malin, Zeke i kilku innych kolegów poświęca się całkowicie pracy. Podczas dochodzenia natrafiają na wstrząsające ślady. Czy było to rytualne morderstwo nieznanej sekty, lub zabawa młodzieży, która wymknęła się spod kontroli, a może rozwiązanie zagadki tkwi w przeszłości wyjątkowo niesympatycznej rodziny Murvall?

Po ciężkim wstępie fabuła w "Ofierze w środku zimy" rozwija się w dość ciekawy kryminał, którego ekipa policyjna ma wystarczająco wiele potencjału na kolejne książki, wypełnione zawiłymi śledztwami, ewentualnymi podejrzanymi, którym można bez wahania przypisać wiele czynów. Wszystko byłoby piękne, gdyby nie ta melancholia, jaką Kallentoft otoczył Linköping i jego mieszkańców. Wynikiem tego jest, że czytelnik w pewnym momencie zastanawia się dlaczego bohaterowie, z tej napierającej beznadziejności, nie usiądą na zewnątrz, aby w spokoju zamarznąć na śmierć. "Linköping jest sparaliżowany. Ulice miasta opadają ciężko na ziemską skorupę, a mgiełka na szybach oślepia domy." Autor od początku przedstawia nam taki obraz, a myśl Malin, że "Ten dzień nie jest stworzony dla żywych" sprawia, że czytelnik przez kolejne 450 stron nie znajdzie nic do śmiechu. No dobra, kryminał nie musi być zabawny, ale ktoś kto dobrowolnie przechodzi przez piekło, powinien mieć trochę lepszy nastrój prawda? W każdym razie rozrzucone po całej książce komentarze nieżywego Bengta, zdecydowanie w tym nie pomagają.

Ogólnie rzecz biorąc powieść nie jest taka zła, jakby się na początku zdawało. Książka jest ciekawie napisana i przez te wszystkie strony trzyma w napięciu i niepewności. Mam tylko nadzieję, że autor w następnej książce wprowadził trochę światła w ten jakże ponury Linköping.
Cheers!!!

Wydawnictwo: Rebis
Tytuł oryginału: MIDVINTERBLOD
Tłumacz:           Bratumiła Pawłowska-Pettersson
Liczba stron:     448
Ocena:             8/10

środa, 10 sierpnia 2011

"Szyfr Szekspira" Jennifer Lee Carrell

Ta opowieść zaczyna się od wielkiego pożaru szekspirowskiego teatru „Globe” w 1613 roku, a potem napięcie tylko rośnie. Blisko cztery wieki później ten sam teatr, położony w centrum Londynu, ktoś podpala znów i z tego samego powodu. Chodzi o rękopis zaginionej sztuki, która niegdyś wywołała miłosny skandal na królewskim dworze, a dziś może udowodnić, że Szekspir naprawdę napisał swoje dzieła, w co wątpi wielu znawców. Młoda uczona Kate, podążając tropem sekretu, powierzonego jej przez zamordowaną koleżankę, przemierza niezwykłe miejsca w Europie i Ameryce, od starych bibliotek po... jaskinie na pustyni Nowego Meksyku. Ściga ją nieodgadniony zabójca, eliminując po drodze kolejnych wtajemniczonych i – FBI przekonane, że sprawcą wszystkich zbrodni jest Kate... Pełen niezwykłych zdarzeń, pasjonujący współczesny kryminał oraz malownicza lekcja historii, teatru i – miłości, opowiedziana lekko i błyskotliwie. Wspaniała zabawa dla wszystkich! 

Absolwentka szekspirologii, Katharine Stanley dostaje wymarzoną propozycję wyreżyserowania jednego z najbardziej znanych dramatów Szekspira "Hamleta". Podczas próby w londyńskim Globe Theater, niespodziewanie zjawia się była mentorka Katharine, Rosalind Howard. W trakcie rozmowy Ros przekazuje dziewczynie tajemnicze pudełeczko, zapewniając że znajduję się w nim klucz do zagadki wszech czasów. Kate niechętnie przyjmuje przedmiot, nie wiedząc jakie ciąży na nim brzemię. Idąc po pracy na umówione spotkanie z Ros, zauważa że teatr, w którym wystawia sztukę, płonie. Nie myśląc długo rusza w stronę pożaru. Pokonując ulice Londynu, kieruję się do mostu Milenijnego nad Tamizą. Odcinając się od rządnego sensacji tłumu, poszła na nabrzeże rzeki. Stojąc na schodach, usłyszała za sobą mrożący krew w żyłach dźwięk wyciąganego ostrza. Uratowała ją zjawiająca się w ostatniej chwili łódź sir Henry'ego, która zabrała ją bezpiecznie do teatru. Na miejscu, Katharine zastaje ocalony Globe. Ratując pozostałe kartki scenopisu, natrafia w biurze na makabryczne znalezisko. Profesor szekspirologi Rosalind Howard leżała martwa pod ławką. Gdy Kate dowiaduje się, że byłą mentorkę zamordowano według sztuki Szekspira, uświadamia sobie jakie niebezpieczeństwo spoczywa na małym pudełeczku. Aby poznać prawdę wyrusza na poszukiwania w obszary związane z angielskim poetą. Podczas pogoni odkrywa  niewiarygodne dowody, które mogą wstrząsnąć światem literatury. Nie przypuszczała, że przyjmując pudełko ściągnie na siebie mordercę, któremu zależy w równej mierze co jej na rozwiązaniu zagadki. Tak więc rozpoczyna się wyścig ze śmiercią, gdzie na końcu tylko jedna ze stron może pozostać przy życiu.

Jest to dosyć ciekawa  opowieść, która wyróżnia się tym, iż bohaterka rozwiązując tajemnice biegnie do biblioteki i sięga po informacje zawarte w książkach. Dodało to lekturze swoistego klimatu. Musze przyznać, że taki rozwój akcji, gdzie postacie przesiadują kilka godzin w bibliotece może nudzić niektórych czytelników, ale autorka stwarza swego rodzaju tajemnicę, umiejętnie wykorzystując wiele niejasności krążących wokół życia Szekspira. Polecam tę pozycję szczególnie na takie pochmurne dni, które  towarzyszą  nam w tegorocznych wakacji. Można przyjemnie spędzić czas, podczas gdy deszcz nieustannie bębni w szyby.

Cheers!!!

Wydawnictwo: Świat Książki
Tytuł oryginału: INTERRED WITH THEIR BONES
Tłumacz:           Andrzej Grabowski
Liczba stron:     416
Ocena:             7/10