wtorek, 16 sierpnia 2011

"Anubis" Wolfgang Hohlbein

Mogens VanAndt nie spełnia się jako profesor w trzeciorzędnym college'u w małej miejscowości w stanie Massachusetts. Pewnego dnia odwiedza go dawny kolega ze studiów, z którym wiąże go mroczna tajemnica. To właśnie on, ten demon przeszłości, zniszczył jego karierę naukową. Właściwie Mogens nie chce mieć już nic wspólnego z przyjacielem sprzed lat, ten jednak składa mu propozycję, której trudno się oprzeć. Chodzić miało o naprawdę wielkie odkrycie, może nawet najważniejsze w nowożytnej archeologii - podziemną świątynię w Kalifornii. Świątynię, która właściwie nie ma prawa tam istnieć.

Mogens VanAndt jet profesorem archeologii na małym uniwersytecie, znajdującym się na wschodnim wybrzeżu Stanów Zjednoczonych. Przed laty ścieliła się przed nim świetlana przyszłość, ale ciemna plama z przeszłości pokrzyżowała jego plany. Pewnego dnia dostaje nową szansę od człowieka, który jest odpowiedzialny za jego klęskę. Chodzi o największe odkrycie archeologiczne, znajdujące się w podziemnej świątyni w Kalifornii na terytorium Stanów Zjednoczonych. Świątyna, która nie powinna tam być, zawiera bramę prowadzącą do królestwa umarłych, którą chronioną milczących strażnicy. Hohlbein po raz kolejny próbuje ukazać nam ciemne zakamarki naszego świata. Miesza fakty z fikcją w sposób nadzwyczaj dziwny, dając czytelnikowi inne spojrzenie na rzeczywistość. Niestety pozostaje to tylko próbą, ponieważ to co dostarcza nam później, bardziej przypomina horror, wypełniony potworami, w którym napięcie pozostawia wiele do życzenia. A szkoda, ponieważ podwaliny opowieści zapowiadały się obiecująco, mam na myśli unikatowy pomysł o egipskiej świątyni w USA, to jest coś naprawdę wyjątkowego. Lecz po 200 stronach pojawiają się potwory podobne do szakali oraz pierwsze zwłoki. Następnie powieść pogrąża się w dzikie zamieszanie, ekstremalnych odkryć i dziwacznych stworów, które śledzę z trudem. Widocznie autor czuł się tak samo, gdyż nie wyjaśnia czym dokładnie jest to znalezisko. Zdarza się, że są robione delikatne sugestie dotyczące zjawiska, lecz bohaterowie nawet nie próbują zbytnio rozwiązać tej tajemnicy. Aż do końca zatajona jest prawda, tak aby czytelnik sam domyślił się niektórych wydarzeń.

Byłaby to  bardzo ciekawa i tajemnicza książka, gdyby nie te zbyt dokładne, nużące opisy niepotrzebnie przedłużające czas czytania. Kilka razy odkładałam książkę i do niej wracałam, aż w końcu  po lekkich trudach udało mi się ją ukończyć. "Anubis" może się spodobać czytelnikowi, który lubi śledzić bardzo wolne rozwijanie fabuły w powieściach. Trochę się zawiodłam na tej pozycji, ponieważ oczekiwałam po tym tytule bardziej zamaszystej akcji.

Cheers!!!

Wydawnictwo: Red Horse
Tytuł oryginału: ANUBIS
Tłumacz:           Marta Książkiewicz
Liczba stron:     648
Ocena:             6/10

1 komentarz:

  1. Ja podobny problem miałam z "Hiperverstum". No cóż, raczej pozycji podziękuję, bo tylko bym się przy niej męczyła.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń