środa, 7 września 2011

I Ty oddaj krew!!!


Chciałabym Wam zdać pierwsze sprawozdanie z pierwszego oddania krwi w RCKiK. Już od pewnego czasu chodziłam z  zamiarem rozpoczęcia oddawania krwi, ale wiecie jak to jest, powstrzymuje nas jakiś ważny lub mniej ważny powód dla którego nie możemy zrealizować planów.  Tak więc w weekend zebrałam się w końcu w sobie i pierwsze co zrobiłam w poniedziałek to pojechałam do RCKiK w moim mieście. Cała ta procedura mija dość szybko, u mnie trwało to razem z pobieraniem krwi niecałą godzinę, a ludzi było co nie miara. Wszystko jest dosyć proste wystarczy, że dawca spełnia kilka prostych kryteriów, a mianowicie:



  • jesteś osobą pełnoletnią, a nie przekroczyłeś 65-ego roku życia
  • czujesz się zdrowy
  • ważysz nie mniej niż 50kg 
  • pragniesz pomóc drugiemu człowiekowi

Krok 1. Rejestracja.

Wypełniamy formularz, który otrzymujemy przy rejestracji. Odpowiadamy na kilka prostych pytań o przebytych chorobach, ryzykach zakażenia oraz stanu zdrowia. Przynosimy ze sobą oczywiście jakiś dokument tożsamości, może to być dowód osobisty, legitymacja studencka, paszport albo prawo jazdy. Po papierkowej robocie jesteśmy kierowani do lekarza na szybkie badania przed wstępnym pobraniem krwi. W laboratorium pobierane jest od nas 50 ml życiodajnego płynu, jest to lekkie nakłucie na zgięciu łokciowym, które wcale nie boli więc nie trzeba panikować. Po kilku minutach dostajemy pełne wyniki naszej krwi. Jeśli wszystko jest w normie tzn. poziom hemoglobiny(HGB) jest powyżej 12 i  nie mamy zawrotów głowy to spokojnie możemy iść oddawać krew.

Krok 2. Pobranie krwi.

Leżymy na fotelu i dostajemy igłę w prawą bądź lewą żyłę zależy, którą nam pani doktor poleci. Pobrane nam zostaje 450 ml krwi. Pomagamy sobie robiąc przez 5 minut (czas pobierania krwi w mojej placówce) ten sam ruch czyli zaciśnij, otwórz, zaciśnij, otwórz oczywiście pięść. Panie przy pobieraniu są bardzo sympatyczne, a same pytania o samopoczucie skierowane do nas jest miłe. Po oddaniu wystarczającej ilości krwi odpoczywamy przez kilka minut na fotelu i uciskami ranę. Jeśli wystarczająco długo przetrzymamy  gazik to pozostanie nam mała ranka od ukłucia igły oraz ledwo widoczny siniak. 

Krok. 3 Paczuszka na odchodne.

Od miłych pań dostajemy swoistą paczuszkę:

  • Badanie krwi do domu
  • Poznamy swoją grupę krwi (jeśli np. nie znaliśmy jej wcześniej)
  • Dzień wolnego jeśli ktoś pracuje
  • Satysfakcję z możliwości uratowania czyjegoś życia.
  • Równowartość 4500 kcal. W moim przypadku to było 8 pysznych czekolad, 1 batonik oraz napój owocowy 
 
Zachęcam wszystkich do oddawania krwi, ponieważ cały zabieg nie jest bolesny, a mamy tę świadomość, że możemy uratować komuś życie.

Cheers!!!

wtorek, 6 września 2011

"Klan Niedźwiedzia Jaskiniowego" Jean Marie Auel

Razem z jasnowłosą dziewczynką o imieniu Ayla cofamy się do zarania dziejów ludzkości, by przeżywać zadziwiające przygody w Europie epoki lodowcowej. Osierocona po trzęsieniu ziemi Ayla trafia do krainy, którą zamieszkuje plemię całkowicie odmienne od jej własnego - Klan Niedźwiedzia Jaskiniowego. Początkowo niebieskooka dziewczynka nie wzbudza zaufania plemienia. Trochę serca okazuje jej tylko wiekowa szamanka, widząca w dziwnej dziewczynce swoją następczynię oraz stary przywódca klanu, który - sam nie wiedząc dlaczego - chroni białoskórą przed złośliwością członków gromady. Kiedy Ayla dorasta, poznaje Klan i jego styl życia, aż wreszcie zostaje zaakceptowana. By przetrwać, wraz z Klanem będzie musiała stawić czoło krwiożerczym stworom i dzikim zwierzętom, a także sięgnąć po tajemną wiedzę dotąd zakazaną dla kobiet... 

Mała dziewczynka błądzi po obszarze, które kiedyś zamieszkiwała. Pewnego dnia wielkie trzęsienie ziemi pochłonęło jaskinię razem z jej rodzicami. Z dnia na dzień została sama na świecie i nie wiedząc dokąd pójść ruszyła w niebezpieczną i nieznaną podróż w poszukiwaniu śladów innych ludzi. Głodna i zmarznięta podąża wzdłuż brzegu rzeki zostawiając za sobą rodzinne strony. Wody ma pod dostatkiem, lecz nie zdołała nauczyć się odróżniać jadalnego pokarmu od trującego. Podczas swojej wędrówki napotyka na stado bydła i z zaciekawieniem przystaje aby je obserwować. Gdy w pewnym momencie widzi jak lwica próbuje zaatakować jedno z krów, bez namysłu rzuca się ratować zwierzę. Tym czynem zbliżyła się niebezpiecznie do partnera lwicy i jej dwóch młodych. Na szczęście chowa się w małej jaskini i przeczekuje zagrożenie. Niestety lew nie poddaje się tak szybko, dosięga łapą pięciolatkę i boleśnie rani ją w udo, zostawiając cztery głębokie rany.  Dziewczynka z trudem chowa się w małej niszy, gdzie drapieżnik nie może jej dosięgnąć. Dopiero po dwóch dniach wychodzi z jaskini aby upewnić się czy zwierzęta odeszły. Z radością zauważa, że tak też postąpiły, niestety na ranie powstał stan zapalny. Na granicy świadomości rozpoznaje nurt rzeki, z trudem próbuje dojść do brzegu, ale siły ją opuszczają i nagle traci przytomność.

Tajemniczy Klan podróżuje po nieznanych terenach w poszukiwaniu nowej jaskini. Iza, znachorka klanu,  odnajduje na drodze małą dziewczynkę. Prosi wodza o przyzwolenie pomocy małej. Brun zastanawia się przez moment i postanawia  pozostawić jej decyzję. Ostrzega ją, że nikt inny nie będzie się zajmować kolejnym dzieckiem, dlatego Izie pozostaje to zadanie. Podnosi ostrożnie dziecko z ziemi i niesie je ze sobą jak członka klanu. Ratując dziewczynkę, kolejny raz pokazała, iż tytuł znachorki należy się jej. Gdy dziewczynka budzi się z majaków wywołanych gorączką doznaje szoku. Przed nią siedzi obca osoba z przerażającym obliczem. Ze strachu może tylko patrzeć na postać dużymi oczami. Iza  widząc, że jej zabiegi zakończyły się sukcesem i dziewczynka czuje się lepiej, daje jej jedzenie i wodę. Pięciolatka powoli wraca  do zdrowia. Dziwi ją małomówność członków klanu. Któregoś dnia Creb, Mog-ur,  próbuje nauczyć ją swojego imienia. Ku jego radości udaję mu się i tym sposobem Iza i Creb dowiadują się, że dziewczynka ma na imię Ayla. Po pozornie bezowocnym poszukiwaniu nowej jaskini, Iza wkrótce odnajduje nowe schronienie dla klanu. Teraz nastaje czas aby zadecydować o przyszłości jasnowłosej Ayli.

Autorka przez wiele lat intensywnie prowadziła poszukiwania w celu napisania Sagi Dzieci Ziemi.  Skłoniło ją to do odwiedzania wielu zakątków naszego świata, by stworzyć odpowiednie tło do swoich powieści. Książki o przygodach Ayli sprawiły, że  Jean M. Auel stała się sławna w środowisku literackim. Dzieci Ziemi sprzedały się na całym świecie w  32 milionach egzemplarzy i zostały przetłumaczone na 22 języki. "Klan niedźwiedzia jaskiniowego", został nawet sfilmowany w 1986 roku z Daryl Hannah w roli głównej bohaterki Ayli.

Sagę Dzieci Ziemi mogę polecić wszystkim, kto choć raz chce zatopić się w innym świecie.  Muszę przyznać, że opis scenerii w każdej książce staje się coraz bogatszy. Powieść sama w sobie jest warta przeczytania. Można się dużo rzeczy nauczyć o różnicach między  Homo neanderthalensis a Homo sapiens oraz kontaktach społecznych panujących w klanie. Pamiętam jak mama mi kiedyś opowiedziała o  znajomej pracującej w Totolotku, której pożyczyła tę serię. Tak wciągnęła ją ta powieść, że za każdym razem, kto wchodził do środka w celu wysłania numerów, miała ochotę udusić intruza.;D

Cheers!!!
                     
Wydawnictwo:  Zysk i S-ka
Tytuł oryginału: THE CLAN OF THE CAVE BEAR
Tłumacz:           Jan Jacuda
Liczba stron:     632
Ocena:             10/10
                

sobota, 27 sierpnia 2011

"Karaluchy" Jo Nesbø

W domu publicznym w stolicy Tajlandii znaleziono ciało zamordowanego norweskiego ambasadora. W Oslo pospiesznie tworzony jest plan uniknięcia skandalu. Policjant Harry Hole wsiada do samolotu skacowany, z zastrzykami witaminy B12 w walizce i wkrótce zaczyna krążyć po zaułkach Bangkoku – wśród świątyń, palarni opium, dziecięcych prostytutek i barów go-go. Odkrywa, że w tej sprawie chodzi o coś więcej niż o morderstwo: za ścianami pełza coś, co nie znosi światła dziennego...

"Karaluchy" to druga część serii o norweskim detektywie Harrym Hole. Tak samo jak w pierwszej książce "Człowiek - Nietoperz", akcja powieści rozgrywa się z dala od domu głównego bohatera. Warunki  panujące w Tajlandii autor opisuje bardzo autentycznie, co sprawia, że czytelnik potrafi odczuć duszący upał i przenosi się na zatłoczone ulice azjatyckiego kraju. Akcja sama w sobie bardzo wolno się rozwija. Po zebraniu pierwszych informacji i nawiązaniu pewnych kontaktów, Harry odsuwa dochodzenie w cień, w związku z tym czytelnik nie zbliża się  rozwiązaniu zagadki. W tym fragmencie Nesbø ukazuje nam wewnętrzne konflikty norweskiego policjanta, którego nękają ciągłe wspomnienia zamordowanej dziewczyny, aby sobie z tym poradzić często zagląda do kieliszka. Pod koniec powieści, akcja wyraźnie nabiera rozpędu i głęboko wnika w polityczną grę o pozycję oraz okrutne praktyki biznesowe w tajskiej gospodarce. Nesbø udaje się te relacje przekazać w sposób wiarygodny i ekscytujący, również delikatny temat dziecięcej prostytucji oraz wykorzystania jest umiejętnie i bezlitośnie obnażony. Rozwiązanie sprawy jest zaskakujące i trafny, niestety zdarza się to nagle i wszystkie wyjaśnienia są podsunięte czytelnikowi pod nos za jednym zamachem. Co więcej jest to tak przedstawione  iż wydaje się jakby Harry cały czas miał podejrzanego  na swej liście.

"Karaluchy" tak jak poprzedni tytuł jest ciekawym i inteligentnym kryminałem, który zachwycił mnie na wiele sposobów. Niestety fabuła w połowie zaczyna się dłużyć, a akcja zatrzymuje się w miejscu i nie wnosi do sprawy nic nowego. Ponadto przeszkadzało mi nagłe zakończenie, które jest przekonujące, ale w mojej opinii nie było bardzo pomocne, ponieważ czytelnik dowiaduje się wielu ciekawych rzeczy dopiero na końcu. Po "Człowieku - nietoperzu", "Karaluchy" były moją drugą książką Jo Nesbø, którą przeczytałam. Dla mnie osobiście była to słabsza część od poprzedniej książki, niemniej jednak bez wahania polecam tę pozycję kryminalnym maniakom.

Cheers!!!

Wydawnictwo: Wydawnictwo Dolnośląskie
Tytuł oryginału: KAKERLAKKENE
Tłumacz:           Iwona Zimnicka
Liczba stron:     320
Ocena:             8/10

środa, 24 sierpnia 2011

"Człowiek - Nietoperz" Jo Nesbo

Sydney - najstarsze miasto Australii, u swych początków - pierwsza angielska kolonia karna. Miasto o wielu twarzach. To właśnie tu przybywa norweski policjant Harry Hole, by wyjaśnić sprawę zabójstwa swej rodaczki, Inger Holter, która być może stała się ofiarą seryjnego mordercy. Z miejscowym policjantem, Aborygenem Andrew Kensingtonem, Harry poznaje dzielnicę domów publicznych, podejrzanych lokalików, w których handluje się narkotykami, ulice, po których snują się dewianci seksualni. Przytłoczony mnóstwem obrazów i informacji Norweg początkowo nie łączy ich w logiczną całość. Zrozumienie przychodzi zbyt późno i Harry za wyeliminowanie psychopatycznego zabójcy musi zapłacić wysoką cenę.

Norweska aktorka Inger Holder zostaje zgwałcona i uduszona. Policjant z Oslo Harry Hole pojawia się w Australii, by pomóc w wyjaśnieniu sprawy. Szef policji z południowego okręgu Sydney natychmiast wyjaśnia mu, iż nie powinien maczać palców w sprawie, którą prowadzi. Zamiast tego proponuje Harry'emu spędzenie kilku dni w mieście. Aby zachować pozory wysyła mu do pomocy aborygena Andrew Kensingtona. Ten pokazuje Norwegowi miejsce zbrodni oraz świadków. Rozwija się między nimi  coś w rodzaju przyjaźń. Harry wraz z rozwojem akcji zakochuje się w barmance, poznaje wielu dziwnych ludzi i dowiaduje się kilku ciekawych rzeczy o Australii oraz jej mieszkańcach. Prowadząc śledztwo na własną rękę Harry  poszerza swoje teorie dotyczące morderstwa aktorki. Diler narkotykowy, znający Inger zostaje głównym podejrzanym w dochodzeniu, niestety  policji brakuje dowodów świadczących o jego winie. Poprzez ingerencję Harry'ego, stwierdza się, iż istnieje podobieństwo między przypadkami zgwałconych i uduszonych kobiet,  a  sprawą morderstwa Inger. Niestety wciąż brakuje jakiegokolwiek sprawcy. Nieoczekiwanie na scenie pojawia się nowy podejrzany, ale zanim  policja jest w stanie go aresztować, odnajdują dwa nowe morderstwa, które odrzucają dotychczasowe domysły. Harry zamieszany w tę sprawę rozwiązuję zagadkę, płacąc za to ogromną cenę.

"Człowiek-nietoperz" to pierwsza książka wprowadzająca na scenę kryminalną detektywa Harry'ego Hole.  Pozycja ta posiada mało akcji, lecz nie trzeba się tym zrażać, ponieważ nadrabia to dobrze wykreowanymi bohaterami oraz fabule, która zmienna jest jak strumień, co niespodziewanie zawraca nadając nowy kierunek śledztwu. Harry Hole nie jest postacią w żadnym stopniu podobną do  Jamesa Bonda czy Sherlocka Holmesa, musi sam przeprowadzać dochodzenie narażając przy tym swoje życie. Mając jedynie minimalne wskazówki dotyczące zagadki, używa swojego doświadczenia oraz wyobraźni aby odnaleźć sprawcę. Niekiedy  nie widząc wyjścia  musi zaczynać wszystko od nowa., dochodząc do wyjaśnienia krok po kroku. Jako bohater skandynawskich kryminałów  ma wiele problemów, z którymi musi się borykać podczas śledztwa. Ta książka to istny skarbiec wiedzy o Australii i Aborygenach. Sceny przemocy ograniczone są do niezbędnego minimum, wiec czytelnik nie spotka się ze scenami skręcającymi żołądek. Miałam szczęście, iż moja mama zakupiła tę książkę kilka lat temu, gdy można ją było znaleźć w księgarniach. Przeglądając domową bibliotekę znalazłam  pierwszy kryminał autorstwa Jo Nesbo i od niechcenia rozpoczęłam lekturę. Wciągnęła mnie tak, iż nie mogłam oderwać wzroku od stronic książki. Tym oto sposobem norweski detektyw podbił moje serce i co roku z niecierpliwością czekam na każdą jego powieść. Duże POLECAM.

Cheers!!!

Wydawnictwo: POL-NORDICA Publishing
Tytuł oryginału: FLAGGERMAUSMANNEN
Tłumacz:           Iwona Zimnicka
Liczba stron:     368
Ocena:             9/10

poniedziałek, 22 sierpnia 2011

Książkowe pogaduchy #1

"Dlaczego właściwie czytasz?" Czy ktoś zadał Wam już takie pytanie? Bo mnie tak. I to wczoraj. Siedziałam na przystanku, w oczekiwaniu na autobus, więc dla zbicia czasu zaczęłam czytać. Kwitłam na ławce, gdy przez dobrą godzinę nie nadjeżdżał mój transport, kątem oka zauważyłam, że patrzy się na mnie starszy Pan jakbym przybyła z innej planety. Po chwili zapytał się dlaczego czytam. Na początku myślałam, że chodzi mu o to co robię w tym momencie. Odpowiedziałam mu, że czytam bo inaczej bym się nudziła, a perspektywa oglądania  przejeżdżających samochodów jakoś mnie nie pociągła. Sądziłam, iż odpowiedziałam na jego pytanie, ale się myliłam. Mężczyzna chciał wiedzieć, dlaczego w ogóle czytam. Jaki jest sens wciskania swojego nosa w nudną książkę. Tak właśnie, powiedział nudną, co mnie - szczerze mówiąc - zdenerwowało. Zanim mogłam mu odpowiedzieć wsiadł do swojego autobusu, a ja ponownie zatopiłam się w książkę.

Wieczorem, gdy dotarłam do domu głębiej zastanowiłam.się nad tym pytaniem  Dlaczego właściwie ludzie czytają? Ostatnimi czasy  słyszałam, iż książki to wielka strata czasu. Wciągają nas w świat, który nie istnieje. Poświęca się wiele godzin na to, aby zapomnieć o prawdziwym życiu, które nas omija na zewnątrz. Co za bzdura!!!

Według mnie książki mają duże znaczenie. Czytam nie ze względu - jak to przeważnie robią inni - aby przeczytać książkę, mówiąc później "Ta, też przeczytałam tę książkę." Czytam bo sprawia mi to przyjemność. Czytam bo dobrze się czuję. Nie uważam, iż jest to strata czasu.

Czy sens czytania nie tkwi właśnie w zanurzeniu się w innym świecie? Świecie lepszym, ciekawszym i piękniejszym niż w tym, w którym żyjemy? Świat oferujący rzeczy, których nie daje nam prawdziwy?  Świat z ludźmi wzbudzającymi zaufanie.  Ludzie i  istoty, które sprawiają, że jesteśmy szczęśliwi, razem z nimi się śmiejemy i płaczemy, bądź wywołują w nas złość. Czy czytanie nie jest rodzajem wakacji? Człowiek ucieka od rzeczywistości, zatapia się w nieswoim życiu i tęskni i marzy aby ten świat był prawdziwy? Zatracamy się w obcych kulturach, krajach. Uczymy się  rzeczy, których w prawdziwym życiu byśmy nie zrobili. Mamy możliwość podróżowania w przyszłość lub przeszłość. Wiemy jak to jest, gdy dosięga nas zagłada, albo przemierzamy całą galaktykę w statku kosmicznym. Czytanie to dla mnie coś więcej, niż strata czasu, moim zdaniem jest to obraza dla tych co wielbią się w książkach. Oczywiście istnieją ludzie, którzy nie wiedzą co począć z książką trzymaną w dłoniach. Mnie na przykład nie interesuje podnoszenie ciężarów, nie oznacza to jednak, iż powinnam krytykować tych ludzi oraz ich zamiłowania.
Czytanie to dobry sposób na odprężenie i siedząc z nosem w książce jest tysiąc razy lepsze od siedzenia przed telewizorem lub komputerem. Czytanie nie tylko sprawia przyjemność, ale i dokształca. Co myślicie o tym?

Cheers!!!

The Twishit saga "New moan" Stephfordy Mayo

Przez przypadek trafiłam na parodię "Księżyca w nowiu" Stephenie Meyer. Z nudów przeszukiwałam internet i znalazłam tę oto pozycję. Zauważyłam, że od pojawienia się pierwszej części w kinie powstało wiele parodii dotyczącej tej serii. Widocznie można na tym dużo zarobić pieniędzy, więc  może każdy powinien napisać jakąś parodię.;) W każdym razie wydaje mi się, iż będzie to bardzo zabawna książka. Tutaj urywek znaleziony w internecie:

'I want to bite you, Heffa. I want to bite you very hard. I'll be gentle, I promise. If you really loved me, you'd let me'. Heffa Lump is just a typical, pale and interesting seventeen-year-old, who doubts that anyone will ever see her true beauty. But then she moves to Spatula and meets Teddy Kelledy, an impossibly gorgeous boy who eats rare meat, and is super-strong and never goes out in sunlight. Could he just may be a vampire? (Hint: totally) A tale of first love, painful longing and even more painful pointy teeth, "New Moan" is a hilarious parody of the phenomenon that is Stephenie Meyer's Twilight saga.


Cheers!!!

piątek, 19 sierpnia 2011

"Inkowie: Cień Pumy" Tom 1 Antoine B. Daniel

Dziewczynka przeznaczona na ofiarę dla bogów Inków zostaje powiernicą największych tajemnic królestwa. Z czasem zdobywa bardzo silną pozycje. Wtedy w życie jej i państwa wkracza armia Pizarra. Służy w niej młody szlachcic uciekający przed Inkwizycją. Co wyniknie ze spotkania dwojga młodych? 

"Cień Pumy" to wciągająca opowieść o upadku kultury Inków oraz poruszającej miłości dwóch różnych światów. W Sewilli konkwistador Francisco Pizarro przygotowuje się do swojej drugiej podróży do Peru, krainy złota, którą odkrył na pierwszej wyprawie. Tym razem ma zamiar zejść na ląd jako zdobywca. W skład jego załogi wchodzą odważni Desperados oraz młody, rządny przygód Gabriel Montelucar y Flores. W międzyczasie po drugiej stronie Pacyfiku, na ziemiach Ameryki Południowej rozpoczyna się inna historia. Pod pieczą całego plemienia dorasta Anamaya, indiańskie dziecko bez ojca o niezwykłym wyglądzie: skórę miała jasną jak słońce, a oczy niebieskie niczym woda. Antoine B. Daniel opowiada dramatyczną historię o jej porwaniu na dwór króla Inków Huayana Capac oraz wspaniały rozwój z więźnia do najważniejszej kobiety w królestwie Inków. Zostaje  najmłodszą Księżniczką Słońca i najbliższą powiernicą ostatniego księcia Andów, Atahuallpy. Po jego stronie ostatecznie staje przed konkwistadorem Pizarro i  jego młodym sprzymierzeńcem, w którego oczach dostrzega swoją przyszłość oraz nową erę.

Pierwsza część trylogii o Inkach zabiera czytelnika w egzotyczny świat, wzniosłe krajobrazy Peru oraz legendarne miejsce zaginionej cywilizacji kultury. W elegancki sposób zostają połączone małe i duże historię, magia, rzeczywistość, prawda i fikcja oraz wspaniała opowieść o miłości. W Polsce ta książka przeszła bez echa, a szkoda. Myślę, że każdy kto sięgnie po tę pozycję znajdzie w niej coś dla siebie.

Cheers!!!


Wydawnictwo: Albatros
Tytuł oryginału: INCA. PRINCESSE DU SOLEIL
Tłumacz:           Wacław Dunin
Liczba stron:     431
Ocena:             8/10

czwartek, 18 sierpnia 2011

"Greywalker" Kat Richardson

Porywający mix thrillera i powieści detektywistycznej. Ze świetnie skrojoną bohaterką, uderzeniową dawką grozy i humoru. Łykasz jednym haustem! Brutalnie napadnięta detektyw Harper Bleine odchodzi w stronę światła. Czyli umiera, ale... nie na zawsze. Dwuminutowy stan śmierci klinicznej znacząco ożywia jej zmysły. Oprócz tego co zwykle, widzi Szarą Mgłę, szarzejącą między światem żywych i duchów. I nie myśl, że zwariowała. "Szara strefa" staje się dla Harper przekleństwem. Inaczej dla jej nowych klientów: matki poszukującej coraz bardziej blednącego syna czy Siergiejewa, który łączy się z panią detektyw nawet przy wyłączonym telefonie, nakłaniając ją do odnalezienia artefaktu nekromanckiej mocy. Życie Harper wywraca się do góry nogami. I nie może być inaczej. Jako Chodząca w Szarości jest - co prawda - człowiekiem, ale nie do końca.

Harper Blaine zdaje sobie sprawę z niebezpieczeństwa towarzyszącemu  jej pracy, lecz nie podejrzewała, iż wściekły klient niespodziewanie napadnie na nią pod jej własnym mieszkaniem. Zostaję dotkliwie pobita i traci przytomność. Kiedy budzi się z omdlenia zauważa, że zmysły zaczynają szwankować. Z dnia na dzień dostrzega kształty niewidoczne dla innych ludzi. Wmawia sobie, iż dręczą ją halucynacje. Od czasu pobicia często miewała zawroty głowy. Dopiero po nieustannych pytaniach dowiaduje się o swojej dwuminutowej śmierci. Lekarz radzi kobiecie aby skonsultowała się z małżeństwem Maarą i Benem Danziger w sprawie tego nadzwyczajnego zjawiska, którego medycyna nie jest w stanie wyjaśnić. Podchodząc do tego sceptycznie, odnajduje parę i poznaje prawdę o swojej przypadłości, jest "Chodzącą w szarości". Potrafi poruszać się między królestwem żywych i umarłych. W ciągu dnia zaciera się granica między tymi światami, doznaje wówczas nieprzyjemnych rzeczy. Harper nie chcąc w to wszystko uwierzyć, odpycha od siebie Szarość i stara się egzystować normalnie. Ucieka myślami do swojej pracy. Aktualnie zajmuje się sprawą zaginięcia syna zamożnej kobiety oraz tajemniczym meblem rosyjskiego klienta. Zanim rozpoczęła poszukiwania poprosiła sympatycznego Quintona o zainstalowanie alarmu w biurze na wypadek kolejnego niezadowolonego zleceniodawcy.  Zabezpieczyła się przed ludźmi, lecz na  napierającą Szarość nie znała sposobu. Raz po raz wpadała w szpony krainy cieni, która nie dawała jej chwili spokoju. Harper nie pozostaje nic innego jak konfrontacja z niechcianym "darem". Razem z Maarą i Benem próbuję rozwinąć swoje nowe umiejętności oraz odszukać więcej informacji na temat Szarości

Harper jest zwykłą, wykształconą osobą mającą swoje wady, które nie przeszkadzają podczas czytania. Zaskoczyło mnie to, że w przeciwieństwie do innych bohaterów tego typu książek, Harper nie jest zadowolona ze swoich zdolności i nie przyjmuje tej nowości z otwartymi ramionami. O nie, ze wszystkich sił stara się negować wszystkie niezwykłe wydarzenia, których jest świadkiem. Na początku gwałtownie sprzeciwiała się możliwości zaakceptowania tego przekleństwa, gdy w końcu pogodziła się z nową sytuacją, nie jest osobą, która kieruję zachodzącymi zmianami w jej otoczeniu. Zamiast tego staje się pionkiem rywalizujących między sobą istot. Jej złość i cierpliwość jest naciągnięta do granic możliwości. Wszystko pogarsza panujące w mieście niebezpieczeństwo i aby ratować ludzi, prosi o pomoc typów spod ciemnej gwiazdy. Muszę przyznać, iż ten kryminał jest czymś zupełnie innym od znanych mi do tej pory książek. Kat Richardson stworzyła ekscytujący kryminał z nutką nadprzyrodzonych sił, mieszając fantastykę z detektywistycznymi zagadkami, wprowadza podmuch świeżości w świat morderstw i oszustw. Jest to lekka, rozrywkowa lektura w sam raz by odpocząć na tarasie przy gorącym kubku herbaty.

Cheers!!!

Wydawnictwo: Fabryka Słów
Tytuł oryginału: GREYWALKER
Tłumacz:           Dominika Repeczko
Liczba stron:     520
Ocena:             7/10

wtorek, 16 sierpnia 2011

"Anubis" Wolfgang Hohlbein

Mogens VanAndt nie spełnia się jako profesor w trzeciorzędnym college'u w małej miejscowości w stanie Massachusetts. Pewnego dnia odwiedza go dawny kolega ze studiów, z którym wiąże go mroczna tajemnica. To właśnie on, ten demon przeszłości, zniszczył jego karierę naukową. Właściwie Mogens nie chce mieć już nic wspólnego z przyjacielem sprzed lat, ten jednak składa mu propozycję, której trudno się oprzeć. Chodzić miało o naprawdę wielkie odkrycie, może nawet najważniejsze w nowożytnej archeologii - podziemną świątynię w Kalifornii. Świątynię, która właściwie nie ma prawa tam istnieć.

Mogens VanAndt jet profesorem archeologii na małym uniwersytecie, znajdującym się na wschodnim wybrzeżu Stanów Zjednoczonych. Przed laty ścieliła się przed nim świetlana przyszłość, ale ciemna plama z przeszłości pokrzyżowała jego plany. Pewnego dnia dostaje nową szansę od człowieka, który jest odpowiedzialny za jego klęskę. Chodzi o największe odkrycie archeologiczne, znajdujące się w podziemnej świątyni w Kalifornii na terytorium Stanów Zjednoczonych. Świątyna, która nie powinna tam być, zawiera bramę prowadzącą do królestwa umarłych, którą chronioną milczących strażnicy. Hohlbein po raz kolejny próbuje ukazać nam ciemne zakamarki naszego świata. Miesza fakty z fikcją w sposób nadzwyczaj dziwny, dając czytelnikowi inne spojrzenie na rzeczywistość. Niestety pozostaje to tylko próbą, ponieważ to co dostarcza nam później, bardziej przypomina horror, wypełniony potworami, w którym napięcie pozostawia wiele do życzenia. A szkoda, ponieważ podwaliny opowieści zapowiadały się obiecująco, mam na myśli unikatowy pomysł o egipskiej świątyni w USA, to jest coś naprawdę wyjątkowego. Lecz po 200 stronach pojawiają się potwory podobne do szakali oraz pierwsze zwłoki. Następnie powieść pogrąża się w dzikie zamieszanie, ekstremalnych odkryć i dziwacznych stworów, które śledzę z trudem. Widocznie autor czuł się tak samo, gdyż nie wyjaśnia czym dokładnie jest to znalezisko. Zdarza się, że są robione delikatne sugestie dotyczące zjawiska, lecz bohaterowie nawet nie próbują zbytnio rozwiązać tej tajemnicy. Aż do końca zatajona jest prawda, tak aby czytelnik sam domyślił się niektórych wydarzeń.

Byłaby to  bardzo ciekawa i tajemnicza książka, gdyby nie te zbyt dokładne, nużące opisy niepotrzebnie przedłużające czas czytania. Kilka razy odkładałam książkę i do niej wracałam, aż w końcu  po lekkich trudach udało mi się ją ukończyć. "Anubis" może się spodobać czytelnikowi, który lubi śledzić bardzo wolne rozwijanie fabuły w powieściach. Trochę się zawiodłam na tej pozycji, ponieważ oczekiwałam po tym tytule bardziej zamaszystej akcji.

Cheers!!!

Wydawnictwo: Red Horse
Tytuł oryginału: ANUBIS
Tłumacz:           Marta Książkiewicz
Liczba stron:     648
Ocena:             6/10

poniedziałek, 15 sierpnia 2011

"Ostateczne wyjście" Natsuo Kirino

Co stanie się, gdy przekroczysz granicę...? ...gdy odkryjesz smak tego, co nigdy wcześniej nie pojawiło się w twych myślach... Czy pozwoliłbyś wplątać się w morderstwo? W imię przyjaźni? By uciec od swej ponurej egzystencji? Na przedmieściach Tokio w fabryce produkującej zestawy obiadowe cztery kobiety pracują na granicy wycieńczenia. Obciążone mnóstwem obowiązków, odizolowane od mężów i dzieci, marzą w ukryciu o tym, jak uciec od zmierzającego ku niechybnemu końcowi życia. Młoda matka wreszcie załamuje się i morduje swego męża, łajdaka i hazardzistę, opowiadając o swoim czynie najbliższej przyjaciółce, Masako. Nie wiedzieć czemu, ta decyduje się pomóc koleżance i wraz z nią oraz kilkoma współpracowniczkami pozbywają się ciała. W niedługim czasie policja odnajduje jednak poćwiartowane zwłoki, rozpoczynając śledztwo w tej sprawie. Jednak nie to spędza kobietom sen z powiek. Ich koszmarem jest wróg groźniejszy niż policja, członek yakuza, rekin finansjery, który odkrywa ich sekret. Równie niebezpieczny jest właściciel klubu nocnego, który straciwszy wszystko w efekcie popełnionej przez nie zbrodni postanowił zemścić się, mimo że jest głównym podejrzanym w sprawie. Książka to psychologicznie napięta i bezlitosna podróż do najciemniejszych zakątków ludzkiej duszy. To również niepokojące ostrzeżenie, że desperackie pragnienie wolności może zmusić zwykłego człowieka do dokonania rzeczy niewyobrażalnych.

Wszystkie cztery bohaterki, pracujące w firmie produkującej zestawy obiadowe są zmęczone życiem. Masako jest rozczarowana japońskim systemem pracy, w którym jako kobieta nie ma możliwości rozwoju, a jakiekolwiek ambicje zostają ukarane. Jej mąż dawno odszedł od rodziny, syn przestał się do niej odzywać. Kuniko popadła w wysokie zadłużenie, ponieważ myślała, że rzeczy materialne zapewnią jej szczęście. Ciągle jest niezadowolona ze swojego ciała i wyglądu. Na wdowę Yoshie spadł ciężar opieki nad chorą teściową. Pracując na nocnej zmianie w fabryce dorabia do otrzymywanego zasiłku społecznego, mimo dochodów, żyje na granicy ubóstwa. Mąż Yayoi, Kenji uzależnił się od hazardu i atrakcyjnej hostessy. Przepuszczał w grach nie tylko całe swoje zarobki, ale też oszczędności. Wypłata Yayoi musi wystarczyć aby utrzymać rodzinę na powierzchni. Podczas nocnej kłótni Yayoi nie wytrzymuje i dusi swojego męża, prosi koleżankę Masako o pomoc. Razem z pozostałymi kobietami, usuwa zwłoki Kenji'ego, podczas gdy Yayoi udaje przed policją załamaną żonę. Z czasem cała czwórka dowiaduje się, że Kenji w dniu swojej śmierci wdał się w kłótnię z członkiem Yakuzy Satake, który jest głównym podejrzanym w sprawie zabójstwa. Wszystko mogłoby ulec zapomnieniu, gdyby nie chciwość Kuniko oraz chęć zemsty Satake.

Jest to jeden z bardziej interesujących kryminałów psychologicznych jaki czytałam. Wstrząsa swoim realizmem oraz obojętnym podejściem bohaterek do sytuacji, w której nie jedna osoba postradałaby zmysły. Kirino opisuję trzeźwo i szczegółowo psychikę postaci w danym momencie. Potrafi, aż do końca książki zaskoczyć czytelnika. Japonia jaką nam pokazuje, niema nic wspólnego z pięknymi kwiatami kwitnącej wiśni, czy honorowymi czasami samurajów, nie. Ukazuje nam realia jakie panują w dzisiejszych czasach kraju wschodzącego słońca.  Jest to pozycja obowiązkowa dla wszystkich miłośników kryminałów i pomimo swojej objętości, trzyma czytelnika w napięciu do ostatniej strony.

Cheers!!!

Wydawnictwo: Sonia Draga
Tytuł oryginału: OUT
Tłumacz:           Marek Fedyszak
Liczba stron:     584
Ocena:             10/10

piątek, 12 sierpnia 2011

"Po słowiczej podłodze" Lian Hearn

Trwa wojna szogunatów. Z masakry w górskiej wiosce uchodzi z życiem tylko szesnastoletni Takeo. Jego wybawcą okazuje się jeden z szogunów - możny Pan Otori, który uznaje go za członka swego rodu. Koniec dotychczasowego życia staje się dla Takeo początkiem wielkiej podróży, podczas której nauczy się walczyć i kochać, pozna odwagę, poświęcenie i honor, ale też podłość i okrucieństwo, a przede wszystkim odkryje coś, czego się nawet nie domyśla - swoje bardzo niezwykłe przeznaczenie...
Po słowiczej podłodze to pierwsza część pięciotomowego cyklu Lian Hearn, rozgrywającego się w na w pół fantastycznej średniowiecznej Japonii. Tradycyjne japońskie motywy składają się tu na opowieść oryginalną i fascynującą, okrutną i piękną, w której zawiłości politycznych intryg i efektowne opisy walk łączą się z wyrafinowaną prostotą stylu, niespiesznym tempem narracji i niezwykłą atmosferą. Lian Hearn udało się przekroczyć granice między gatunkami literackimi, między tradycją a współczesnością, a także między pokoleniami. 
 
Kiedy wojska Iidy Sadamu z klanu Tohan zdewastowały wioskę Mino i zabiły wszystkich mieszkańców, młody Tomasu zostaje uratowany przez pana rodu Otori - Shigeru. Gdy Shigeru dostrzega podobieństwo między chłopcem, a zmarłym bratem przygarnia go do siebie i nadaje imię Takeo. Kształci go, następnie adoptuje. W tym samym czasie młoda dziewczyna imieniem Kaede, przebywa od ośmiu lat na zamku Noguchi, sojusznika Iidy Sadamu. Z powodu politycznych intryg, przeznaczeniem Kaede jest poślubienie pana Shigeru, lecz on od wielu lat kocha panią Maruyamę. Gdy nastaje czas spotykania wszystkich bohaterów w stolicy imperium Tohan, Inuyamie, losy ich drastycznie się zmieniają.

Każdy kto lubi powieści miłosne, umiejscowione w egzotycznym miejscu, wzbogacone o intrygi polityczne, to właśnie "Po słowiczej podłodze" jest książką dla niego. Lian Hearn potrafi bardzo dobrze opowiadać, wie jak rozwinąć akcję i posiada wystarczającą wiedzę na temat kultury Japonii, aby stworzyć feudalny świat łudząco podobny do kraju Kwitnącej Wiśni, który jest zdominowany przez walczące między sobą klany. Ta książka w pierwszej linii jest pseudo-historyczną opowieścią, w której magia odgrywa drugorzędną rolę, dlatego fani fantastyki mogą się trochę zawieść. Takeo jest członkiem plemienia "Ukrytych," więc posiada zdolności nadprzyrodzone. Może stać się niewidzialnym lub być w dwóch miejscach na raz, na dodatek dochodzi bardzo wyostrzony słuch, który nie raz mu pomoże. 
 
Polecam bardzo tę książkę, ponieważ jest naprawdę ciekawie napisania i wciąga czytelnika bez pamięci. Ja sama po zakupie przeczytałam ją do pierwszej w nocy, czując po lekturze wielki niedosyt. Więc następnego dnia zakupiłam kolejną część Opowieści Rodu Otori i całkowicie oddałam się feudalnej powieści o wojnie miłości, zdradzie i wielu innych rzeczach.

Cheers!!!

Wydawnictwo: W.A.B.
Tytuł oryginału: ACROSS THE NIGHTINGALE FLOOR
Tłumacz:           Barbara Kopeć-Umiastowska
Liczba stron:     366
Ocena:             9/10

czwartek, 11 sierpnia 2011

"Ofiara w środku zimy" Mons Kallentoft

Jest luty. Najzimniejszy do lat. Pewnej szczególnie mroźnej nocy wśród jałowych, chłostanych wiatrem równin Östergötland zostaje znalezione potwornie okaleczone ciało mężczyzny. Śledztwo prowadzi komisarz Malin Fors z policji w Linköping, samotna matka po przejściach, która pije za dużo tequili i uprawia za dużo ostrego seksu ze swoim kochankiem, dziennikarzem z miejscowej gazety. Śledztwo ma dać odpowiedź na pytanie, kto zabił i dlaczego zrobił to w tak okrutny sposób. Malin rusza tropem mordercy, a polowanie to prowadzi ją do najmroczniejszych zakątków ludzkiego serca…

Nie, nie, nie, w skandynawskich kryminałach światło słoneczne jest ściśle zabronione. Fabuła tych książek przeważnie dotyczy bestialskich morderstw, nędzy społecznej, psychicznego załamania i prawie wszystkiego co powoduje, że życie staje się nie do zniesienia. Innymi słowy w Skandynawii musi być zimno.

Południowe miasto w Szwecji Linköping, w powieści Monsa Kallentofta, od początku jest mroźne. Niemniej jednak, komisarz Malin Fors i jej kolega Zeke muszą dość często wychodzić na to zbyt świeże powietrze, ponieważ znaleziono na drzewie powieszonego i brutalnie pobitego Bengta Andersson. "Bengan Piłka" był niezwykłym przypadkiem społecznym, raczej niegroźnym, dlatego śledczy zastanawiali się, kto mógł mu życzyć śmierci. Wśród policji panuje bezradność. Więc zamiast zastanawiać się nad swoim zrujnowanym życiem Malin, Zeke i kilku innych kolegów poświęca się całkowicie pracy. Podczas dochodzenia natrafiają na wstrząsające ślady. Czy było to rytualne morderstwo nieznanej sekty, lub zabawa młodzieży, która wymknęła się spod kontroli, a może rozwiązanie zagadki tkwi w przeszłości wyjątkowo niesympatycznej rodziny Murvall?

Po ciężkim wstępie fabuła w "Ofierze w środku zimy" rozwija się w dość ciekawy kryminał, którego ekipa policyjna ma wystarczająco wiele potencjału na kolejne książki, wypełnione zawiłymi śledztwami, ewentualnymi podejrzanymi, którym można bez wahania przypisać wiele czynów. Wszystko byłoby piękne, gdyby nie ta melancholia, jaką Kallentoft otoczył Linköping i jego mieszkańców. Wynikiem tego jest, że czytelnik w pewnym momencie zastanawia się dlaczego bohaterowie, z tej napierającej beznadziejności, nie usiądą na zewnątrz, aby w spokoju zamarznąć na śmierć. "Linköping jest sparaliżowany. Ulice miasta opadają ciężko na ziemską skorupę, a mgiełka na szybach oślepia domy." Autor od początku przedstawia nam taki obraz, a myśl Malin, że "Ten dzień nie jest stworzony dla żywych" sprawia, że czytelnik przez kolejne 450 stron nie znajdzie nic do śmiechu. No dobra, kryminał nie musi być zabawny, ale ktoś kto dobrowolnie przechodzi przez piekło, powinien mieć trochę lepszy nastrój prawda? W każdym razie rozrzucone po całej książce komentarze nieżywego Bengta, zdecydowanie w tym nie pomagają.

Ogólnie rzecz biorąc powieść nie jest taka zła, jakby się na początku zdawało. Książka jest ciekawie napisana i przez te wszystkie strony trzyma w napięciu i niepewności. Mam tylko nadzieję, że autor w następnej książce wprowadził trochę światła w ten jakże ponury Linköping.
Cheers!!!

Wydawnictwo: Rebis
Tytuł oryginału: MIDVINTERBLOD
Tłumacz:           Bratumiła Pawłowska-Pettersson
Liczba stron:     448
Ocena:             8/10

środa, 10 sierpnia 2011

"Szyfr Szekspira" Jennifer Lee Carrell

Ta opowieść zaczyna się od wielkiego pożaru szekspirowskiego teatru „Globe” w 1613 roku, a potem napięcie tylko rośnie. Blisko cztery wieki później ten sam teatr, położony w centrum Londynu, ktoś podpala znów i z tego samego powodu. Chodzi o rękopis zaginionej sztuki, która niegdyś wywołała miłosny skandal na królewskim dworze, a dziś może udowodnić, że Szekspir naprawdę napisał swoje dzieła, w co wątpi wielu znawców. Młoda uczona Kate, podążając tropem sekretu, powierzonego jej przez zamordowaną koleżankę, przemierza niezwykłe miejsca w Europie i Ameryce, od starych bibliotek po... jaskinie na pustyni Nowego Meksyku. Ściga ją nieodgadniony zabójca, eliminując po drodze kolejnych wtajemniczonych i – FBI przekonane, że sprawcą wszystkich zbrodni jest Kate... Pełen niezwykłych zdarzeń, pasjonujący współczesny kryminał oraz malownicza lekcja historii, teatru i – miłości, opowiedziana lekko i błyskotliwie. Wspaniała zabawa dla wszystkich! 

Absolwentka szekspirologii, Katharine Stanley dostaje wymarzoną propozycję wyreżyserowania jednego z najbardziej znanych dramatów Szekspira "Hamleta". Podczas próby w londyńskim Globe Theater, niespodziewanie zjawia się była mentorka Katharine, Rosalind Howard. W trakcie rozmowy Ros przekazuje dziewczynie tajemnicze pudełeczko, zapewniając że znajduję się w nim klucz do zagadki wszech czasów. Kate niechętnie przyjmuje przedmiot, nie wiedząc jakie ciąży na nim brzemię. Idąc po pracy na umówione spotkanie z Ros, zauważa że teatr, w którym wystawia sztukę, płonie. Nie myśląc długo rusza w stronę pożaru. Pokonując ulice Londynu, kieruję się do mostu Milenijnego nad Tamizą. Odcinając się od rządnego sensacji tłumu, poszła na nabrzeże rzeki. Stojąc na schodach, usłyszała za sobą mrożący krew w żyłach dźwięk wyciąganego ostrza. Uratowała ją zjawiająca się w ostatniej chwili łódź sir Henry'ego, która zabrała ją bezpiecznie do teatru. Na miejscu, Katharine zastaje ocalony Globe. Ratując pozostałe kartki scenopisu, natrafia w biurze na makabryczne znalezisko. Profesor szekspirologi Rosalind Howard leżała martwa pod ławką. Gdy Kate dowiaduje się, że byłą mentorkę zamordowano według sztuki Szekspira, uświadamia sobie jakie niebezpieczeństwo spoczywa na małym pudełeczku. Aby poznać prawdę wyrusza na poszukiwania w obszary związane z angielskim poetą. Podczas pogoni odkrywa  niewiarygodne dowody, które mogą wstrząsnąć światem literatury. Nie przypuszczała, że przyjmując pudełko ściągnie na siebie mordercę, któremu zależy w równej mierze co jej na rozwiązaniu zagadki. Tak więc rozpoczyna się wyścig ze śmiercią, gdzie na końcu tylko jedna ze stron może pozostać przy życiu.

Jest to dosyć ciekawa  opowieść, która wyróżnia się tym, iż bohaterka rozwiązując tajemnice biegnie do biblioteki i sięga po informacje zawarte w książkach. Dodało to lekturze swoistego klimatu. Musze przyznać, że taki rozwój akcji, gdzie postacie przesiadują kilka godzin w bibliotece może nudzić niektórych czytelników, ale autorka stwarza swego rodzaju tajemnicę, umiejętnie wykorzystując wiele niejasności krążących wokół życia Szekspira. Polecam tę pozycję szczególnie na takie pochmurne dni, które  towarzyszą  nam w tegorocznych wakacji. Można przyjemnie spędzić czas, podczas gdy deszcz nieustannie bębni w szyby.

Cheers!!!

Wydawnictwo: Świat Książki
Tytuł oryginału: INTERRED WITH THEIR BONES
Tłumacz:           Andrzej Grabowski
Liczba stron:     416
Ocena:             7/10

środa, 27 lipca 2011

"Dom Zbrodni" Agatha Christie

Zapoczątkowaną w czasie wojny miłość młodej Angielki do jej rodaka-dyplomaty ma według ich planów po zakończeniu wojny i powrocie do kraju uwieńczyć zawarcie związku małżeńskiego. Do spotkania dochodzi, ale małżeństwo stoi pod znakiem zapytania. Uczucia nie wygasły. Przeszkodą jest nagła śmierć dziadka narzeczonej i podejrzenie o morderstwo. Kto z licznej rodziny mógł być sprawcą? Dziewczyna nie chce ślubu przed rozwiązaniem ponurej zagadki. Do śledztwa włącza się narzeczony.

Oczywiście jest to morderstwo i tylko jeden członek rodziny może być sprawcą. Każdy miał powód, by wysłać starego Leonidesa na tamten świat. Ale żaden motyw nie jest wystarczająco dobry do popełnienia zbrodni. Lecz sprawca nie poprzestaje na jednym morderstwie. Coraz większa panika i bezradność rozprzestrzenia się wśród członków rodziny, do czasu, aż Charles znajduje mały, czarny notes, w którym zapisana jest przerażającą prawdę.

Kolejny dobry kryminał Agathy Christie, który wciąga bez pamięci na kilka dobrych godzin. Po raz kolejny udowodniła, że miano "królowej kryminału" zasłużenie zostało jej nadane. Czytelnik do końca nie jest pewien, kto jest mordercą oraz jakim motywem kieruję się przy zbrodniach, a zakończenie naprawdę zaskakuje. Także ten kryminał pasuje w sam raz na taką pogodę jaka panuje za oknem. Więc książko-maniacy chwytajcie za tę pozycję i zagłębcie się w świat kryminałów Agathy Christie.

Był krzywy człowieczek i szedł krzywą dróżką.
Znalazł krzywy grosik za krzywą obórką.
Złapał krzywą myszkę i nosił ją w worku,
I wszyscy mieszkali razem w krzywym dworku.
 Cheers!!!

poniedziałek, 25 lipca 2011

"Dziesięciu Murzynków" Agatha Christie

Tajemniczy Pan Owen zaprasza na odciętą od świata wyspę dziesięcioro gości, których pozornie nic ze sobą nie łączy. W dniu przyjazdu okazuje się, że gospodarz nie pojawi się na wyspie. Zgodnie z wcześniejszymi instrukcjami, dwójka służących odtwarza płytę, na której pan Owen oskarża kolejnych gości o zbrodnie, które popełnili, a których nie da się im udowodnić i za które nigdy nie dosięgnęła ich kara. Gdy każda z osób znajduje w swoim pokoju dziecięcy wierszyk o kolejno znikających Murzynkach, nikt nie spodziewa się, że jeszcze tej samej nocy rozpocznie się makabryczna zabawa.

Dziesięcioro obcych spotyka się na wyspie u wybrzeży Anglii. Zaproszeni przez pewnego U.N. Owensa, który nie zjawia się na wyspie, ale przez nagranie z płyty winylowej oskarża wszystkich zebranych o morderstwa jakie popełnili we wcześniejszych latach. Atmosfera wśród gości staje się napięta, szczególnie po śmierci pierwszej osoby. Pozostali natychmiast chcą opuścić wyspę, ale nie znajdują na niej żadnej łodzi i telefonu. Nadchodzi straszna burza i zanim ktoś dotrze do nich ze stałego lądu minie kilka dni. Długich dni, w których wszyscy goście przeżywać będą przerażające wydarzenia.

Muszę powiedzieć, że jest to moja ulubiona książka Agathy Christie. Czytając ją pierwszy raz tak mocno się wciągnęłam, że przestraszyłam się robaka przelatującego przy lampce. Wnioskując z mojego zachowanie nie jest to horror, ale napisana jest bardzo ciekawie i napięcie nie opuszcza czytelnika do ostatniej kartki. Końcówka zaskakuje, choć można się tego domyślić śledząc fabułę i  wiedząc, iż jest to kryminał Christie, a nie horror King'a. Ubolewam strasznie nad zmianą tytułu  na "I nie było już nikogo" oraz wierszyka kluczowego dla całej książki, ale cóż można zrobić. Polecam tę pozycję wszystkim co chcą rozpocząć swoją przygodę z kryminałem, na pewno się nie zawiedzie, wręcz przeciwnie zostanie wielkim miłośnikiem Agathy Christie i jej powieści. Kończę nucąc pod nosem wierszyk o "Dziesięciu małych Murzynkach".

Dziesięć małych Murzyniątek
Jadło obiad w Murzyniewie,
Wtem się jedno zakrztusiło -
I zostało tylko dziewięć.

Dziewięć małych Murzyniątek
Poszło spać o nocnej rosie,
Ale jedno z nich zaspało -
I zostało tylko osiem.

Rzekło osiem Murzyniątek:
Ach, ten Devon - to jest Eden,
Jedno z nich się osiedliło -
I zostało tylko siedem.

Siedem małych Murzyniątek
Chciało drwa do kuchni znieść;
Jedno się rąbnęło w głowę -
I zostało tylko sześć.

Sześć malutkich Murzyniątek
Na miód słodki miało chęć,
Jedno z nich ukłuła pszczółka -
I zostało tylko pięć.

Pięć malutkich Murzyniątek
Adwokackiej chce kariery.
Jedno się odziało w togę -
I zostały tylko cztery.

Cztery małe Murzyniątka
Brzegiem morza sobie szły,
Jedno połknął śledź czerwony -
I zostały tylko trzy.

Trzy malutkie Murzyniątka
Poszły w las pewnego dnia;
Jedno poturbował niedźwiedź -
I zostały tylko dwa.

Dwu malutkim Murzyniątkom
W słońcu minki coraz rzedną...
Jedno zmarło z porażenia -
I zostało tylko jedno.

Jedno małe Murzyniątko
Poszło teraz w cichy kątek,
Gdzie się z żalu powiesiło -
Ot, i koniec Murzyniątek.

Cheers!!!

środa, 20 lipca 2011

"Diabeł ubiera się u Prady" Lauren Weisberger

Andrea Sachs, dziewczyna z małego miasteczka, poszukuje w Nowym Jorku pracy w branży dziennikarskiej. Nieoczekiwanie zdobywa posadę asystentki u Mirandy Priestly, wpływowej redaktor naczelnej miesięcznika Runway. Szybko przekonuje się, że Miranda to klasyczny szef "z piekła rodem"... Swoich pracowników traktuje jak służących, wymaga całkowitej dyspozycyjności, nie uznaje sprzeciwu. Presja, by być pięknym i szczupłym, nosić stroje od Prady, Versace'a i Armaniego, wyglądać jak zawodowa modelka, jest ogromna, brakuje natomiast zwykłej życzliwości. Za nieodpowiednie szpilki można wylecieć z pracy. Andrea żyje w straszliwym stresie, wiedząc, że jeśli przetrwa rok, zostanie zaprotegowana do pracy w dowolnie wybranej gazecie.

Nowy Jork i wyższe sfery: świeżo upieczona absolwentka college'u Andrea 'Andi' Sachs marzyła o karierze dziennikarki, ale jak to chce los, zostaje zatrudniona  jako osobista asystentka Mirandy Priestly,  ekscentrycznej szefowej magazynu o modzie Runway. Posada młodej dziewczyny z pisaniem ma niewiele wspólnego. Jej praca polega na pakowaniu prezentów i codziennej bieganinie za świeżą kawą oraz dogodzeniu we wszystkim swojej nowej szefowej. Dziewczyna trzyma się tej posady ze względu na plotkę jaka krąży w świecie dziennikarstwa, więc z zaciśniętymi zębami znosi stres towarzyszący jej przy pracy. Oczywiście książka ukazuje nam konsekwencje jakie niesie za sobą determinacja w zdobywaniu kariery zawodowej. Przez swoje zaślepienie traci (prawie) rodzinę i przyjaciół, ale żeby nie smucić czytelnika pod koniec Andrea wybiera właściwą dla siebie drogę.

Pewnie jak większość, najpierw obejrzałam film z Meryl Streep w roli Mirandy.i Anne Hathway w roli Andrei. Po seansie zdecydowałam się na przeczytanie książki, cieszę się, że to zrobiłam, ponieważ nie zawiodłam się ani na filmie ani na książce. Pozycja jest dowcipna i napisana lekkim piórem, warto ją przeczytać, będzie to dobra rozrywka na długie godziny. Szczególnie polecam to zrobić teraz, gdy na zewnątrz panuje taka podła, mało wakacyjna pogoda.

Cheers!!! 

piątek, 15 lipca 2011

"Chmara Wróbli" Takashi Matsuoka

Japonia, rok 1861, czasy rządów shoguna. Do portu Edo, stolicy kraju, przybywa troje amerykańskich misjonarzy. Niechętny cudzoziemcom szef tajnej policji shogunatu chce zgładzić goszczącego ich księcia. Do wykonania wyroku zostaje wyznaczona niezwykłej urody gejsza Heiko, kochanka księcia. Przeczuwając spisek, obdarzony darem jasnowidzenia książe Genji rozpoczyna ucieczkę. Po drodze przez ośnieżone góry dręczą go wizje świata, w którym dla samurajów nie będzie już miejsca...
 
     Przyznam się bez bicia, że zanim sięgnęłam po "Chmarę Wróbli",  przeczytałam, w słodkiej niewiedzy dalsze przygody bohaterów tej powieści. Kilka lat temu kupiłam bez zastanowienia  promowany  wówczas przez Empik "Honor samuraja". Zadowolona z nowego nabytku w krótkim czasie przeczytałam ją od deski do deski. Z lekkim niedosytem zaczęłam szukać w internecie innych pozycji tego autora. Oczywiście znalazłam "Chmarę wróbli" i czym prędzej ją zamówiłam. Mocno się zdziwiłam czytając pierwszy rozdział. Wtedy myślałam, że Matsuoka sobie z czytelników robi jaja. No przecież jak można rozpoczynać serię od dalszych losów bohaterów.   Dopiero po ukończeniu  książki sprawdziłam daty wydania obu pozycji. Pamiętam, że w tamtym momencie nie mogłam powstrzymać śmiechu z gafy jaką popełniłam. Niemądra ja.


A co do samej powieści to powiem (bardziej napiszę) szczerzę, że przyjemnie się ją czyta. Ukazuje nam sprzeczności zachodzące między społeczeństwem japońskim, a  napływającym z zachodu misjonarzami.  Czytając książkę można sobie stworzyć ogólny obraz  XIX wiecznej Japonii oraz porządku jaki tam wówczas panował. Gdzie honor odgrywał ważniejszą rolę od wszystkich innych wartości moralnych i błąd jednostki często prowadził do wygaśnięcia całej rodziny.  W większości przypadków  zwyczaje i tradycje  panujące w czasach samurajów mogą być niezrozumiałe dla zachodniego świata.  Historia księcia Genjiego  i jego stosunków między przybyszami zza wielkiej wody opisana jest dosyć interesująco. Motywy pojedynczych osób oraz zagadka jaka krąży wokół księcia Okumichi sprawia, że czytanie ponad 400 stronicowej książki nie staję się nudne. Zapraszam wszystkich czytelników do przeczytania "Chmary wróbli", ponieważ jest naprawdę ciekawa i miło można spędzić kilka godzin przy lekturze o świecie samurajów,  gejsz, zabójców ninja i mistrzów zen.

Cheers!!! 

wtorek, 12 lipca 2011

"Schadenersatz" Sara Paretsky



Tajemniczy klient, który podaje się za znanego dyrektora banku John'a Thayer'a, zleca Vic odnalezienie zaginionej dziewczyny. W trakcie poszukiwań, tożsamość zleceniodawcy oraz poszukiwanej nie zgadza się z podanymi informacjami. Podczas dochodzenia zamiast na młodą kobietę, natrafia na zwłoki młodego mężczyzny - studenta i prawdziwego syna John'a Thayer'a. Ślad morderstwa prowadzi panią detektyw prosto do wielkiego oszustwa ubezpieczeniowego, którego korzenie sięgają najwyższej półki przełożonych.  Vic nie daje się zastraszyć ciężarem sprawy i wdaje się w wyścig z niebezpiecznym przeciwnikiem. Wyścig, którego ceną może być życie młodej dziewczyny... 
Oto pierwsza powieść kryminalna pani detektyw V.I.Warshawski. Główna bohaterka książek Sary Paretsky to typowa twarda kobieta, która nie grzeszy również urodą i inteligencją. Wcześniej pracowała jako prawniczka, obecnie prowadzi własne biuro detektywistyczne w Chicago. Nie używa swojego pełnego imienia Victoria, ze względu na brak zaufania klientów, wątpiących w możliwości kobiety w tym zawodzie. Z tego właśnie powodu Vic ukrywa swoją płeć zwykle przedstawiając się inicjałami V.I..  Kłopoty towarzyszą jej na każdym kroku, ale pomimo niebezpieczeństwa z jakim musi się uporać nie pozostawia żadnej sprawy otwartej. Niemniej jednak, podczas dochodzeń doznaje poważnych kontuzji, a i zdarzały się przypadki, że odnoszono ją nieprzytomną do domu, gdzie wieloletnia znajoma, Lotty Herschel składała do stanu używalności.


Zakupiłam tę książkę kilka lat temu w Niemczech. Bez większego entuzjazmu zaczęłam czytać pierwsze linijki powieści i... i muszę powiedzieć, że przez cały dzień nie mogłam się od niej oderwać. Zupełnie jakby rzuciła na mnie czar. Od tamtego momentu Sara Paretsky stała się jedną z moich ulubionych pisarek. Kobieta ma dar do podtrzymywania napięcia w dramatycznych sytuacjach. Postać Vic Warshawski dopracowała w każdym calu, że bym się nie zdziwiła gdyby po ulicach Chicago naprawdę biegała atrakcyjna pani detektyw. Więc pamiętajcie, jeśli wpadnie wam w ręce jakakolwiek powieść tej pisarki, po polsku, angielsku bądź niemiecku gorąco polecam przeczytanie tej pozycji, ponieważ w każdym języku ma swój swoisty klimat.
 Cheers!!!

czwartek, 2 czerwca 2011

Przygodę czas zacząć!!!

     Lato zbliża się wielkimi krokami, więc trzeba nacieszyć się urokami ustępującej wiosny. Zostało jeszcze tyle pracy w ogrodzie, że czuję jak czas zaczyna sobie ze mnie drwić. W pocie czoła, z grzbietem pochylonym nad ziemia, cierpliwie plewię chwasty, by warzywka miały czym oddychać. Wszystko nie byłoby takie złe, gdyby nie ten upał. Uff. Po ciężkim dniu pracy w ogrodzie, wracam do domu z bolącymi plecami, ale z uśmiechem i satysfakcją na twarzy z wykonanej roboty. Nadchodzący wieczór urozmaicam sobie świeżo zaparzoną miętą, urwaną dosłownie przed chwilą z krzaczka. I tak sobie siedzę przed domem, słucham śpiewu ptaków wybierających się na spoczynek i rozmawiam z Mamą o wydarzeniach całego dnia. Wspominam jej o książce, którą powinna przeczytać bo na pewno jej się spodoba. W końcu w połowie zdania przerywa mi i mówi o założeniu przeze mnie bloga o książkach, skoro tak lubię o nich opowiadać. Ze śmiechem odpowiadam jej, że to raczej nie jest najlepszy pomysł i że nie mam czasu na prowadzenie dziennika internetowego. Wzruszając tylko ramionami powiedziała, że powinnam spróbować, nic przez to nie stracę. Po głębszym zastanowieniu i przespaniu się z tą myślą, zapisuję pierwsze słowa na tej stronie. Na tej stronie będę dzielić się z Wami recenzjami książek oraz innymi przemyśleniami dotyczące ogrodu , domu i sprawdzonych przepisów. Mam nadzieję, że spodoba Wam się ten blog. Cheers!!!